Wrażeń pourlopowych mam całą głowę. Będę je powolutku sączyć. Dzisiaj o rekolekcjach, które jak co roku latem odbyłam, razem z rodziną i wspólnotą. Było nas ok. stu osób, z tym że ponad połowa to dzieci.

Przez trzy dni intensywnie słuchaliśmy o. Piotra Włodygi, benedyktyna, który jest biblistą, a także specem od komunikacji. Nooo, trzeba przyznać, że zainteresować potrafi. A mówi w sposób nasączony humorem, takim lekko ironizującym, który bardzo lubię. Stosunkowo mało słów, a dużo treści.

Rekolekcje oparł na nowej papieskiej encyklice. Było więc o wierze wraz z mnóstwem smaczków biblijnych. A że nasza wspólnotowa formacja od paru lat jest ściśle biblijna, więc powyciągaliśmy od niego, co w tak krótkim czasie się dało - informacje, jak Pismo Święte czytać, a także interpretacje konkretnych fragmentów biblijnych.

 

Obecność na rekolekcjach tego człowieka, biblisty, odebraliśmy jako kolejne potwierdzenie, że mamy iść tą drogą, czyli drogą rozważania Słowa. …Dosłownie dwa, trzy dni przed rekolekcjami dostaliśmy wiadomość, że o. Karol Meissner, który miał nam głosić rekolekcje, jest w szpitalu i że na jego miejsce przyjedzie o. Piotr. Czekaliśmy na o. Karola, bo już żeśmy się z nim zżyli, chociaż był u nas tylko raz, a tu Pan Bóg przysłał nam o. Piotra. Nie bez powodu :)

 

Co (jak się później dzieliliśmy) zostało mocno ludziom w głowach, to stwierdzenie: znacie Jezusa! Spożywając Ciało i Krew Pańską, rozmawiając z Nim na modlitwie, Słuchając Ewangelii, czytając Jego słowa, nie można powiedzieć, że owszem np. Jana Pawła II to znamy, ale Jezusa? Syna Bożego? Jasne, że nie jest to poznanie całościowe, ale z pewnością (tak nas przekonywał rekolekcjonista) znacie Jezusa lepiej niż człowieka, z którym byście często przebywali, czy przeczytali wszystkiego jego dzieła i biografię.

 

A jeśli znacie Jezusa i wierzycie, że jest Zbawicielem i wierzycie Jemu, to mocno starajcie się żyć według tego, co Wam mówi. Bo to ma sens - patrząc na to jak umarł i zmartwychwstał.

 

Mama_Kasia

mader.isma.kasia.aga@gmail.com

 

fot. kevin dooley/flickr.com