Mader

Zwykły wierny

dodane 12:10

Obudził się w środku nocy. - A, prawda, miał przeczytać, o co chodzi. Zapomniał. To choć pomodli się za biskupa i księdza...

 

Stał na przystanku już dziesięć minut. Znowu przytrzymali go w pracy. Kompletnie bezprawnie oczywiście, ale niechby „podskoczył” – od jutra musiałby szukać nowej. Wygarnie kierownikowi wszystko, ale kiedy indziej… Nie ma siły na kłótnie.

Nie zdążył kupić gazety, a teraz stoi jak idiota, podpatrując na tytuły artykułów, których nie musiałby oglądać. A on, czy ma coś do swojego proboszcza? – zastanowił się. Nie, właściwie nie. Nieczęsto go widzi. Kiedyś coś tam pomagał, nawet go do jakiejś grupy parafialnej proboszcz zachęcał, ale nie ma czasu się spotykać wieczorami, nawet raz w tygodniu. Już woli przyjść, pomodlić się przed ołtarzem, jak te piętnaście minut się znajdzie. Albo na mszy zostać. Kościół to jedyne miejsce, gdzie można i przed pierwszym iść, jak dzieci proszą o pieniądze na różne składki i wyjścia, jak rachunki już piszczą i odetchnąć za darmo. Można myśli zebrać. A proboszcz? Uśmiechnie się przechodząc.

Z zamyślenia wyrwał go telefon. Dobra, dobra. Teściowa znowu chora, żona musi jechać zaraz po pracy. Może szpital, tak. Pewnie spędzi w nim pół nocy. Pamiętaj, ze Jagusia ma na dziś dentystę. Jest autobus. Na szczęście! Spadło na niego dziś gotowanie obiadu. Na lunche ich nie stać. Za jeden można kilka osób nakarmić.

A biskup? Nic nie ma do biskupa. Widuje go głównie na mszy, ale rzadko, bo stara się chodzić na te spokojniejsze, a na msze biskupie to tłum się zwala. Ten to i do ludzi wyjdzie, pokręci się wśród nich… W porządku jest. Ale czy on ma czas się biskupem zajmować? I tak chodzi spać o pierwszej, a potem od rana kierat. W czasie modlitwy zasypia. Kiedyś papierek do kurii miał, ale proboszcz dobry człowiek, powiedział, ze przy okazji zawiezie. To zdjęcie w gazecie… to przecież ten sam biskup… znaczy jego biskup. Może potem w Internecie sprawdzi, co się stało.

 

Najedzone szybkim spaghetti ( pomidorów nie było, trzeba było jeszcze do sklepu wyskoczyć!), dzieciaki rozproszyły się po pokojach. Oczy zaczęły mu się zamykać, gdy usłyszał dźwięk komórki i jednocześnie dzwonek do drzwi. Wstał nieśpiesznie, otwierając sms-a. No tak, żona czeka w izbie przyjęć, teściowa płacze. Za drzwiami stał sąsiad z plikiem kartek

- Podpiszesz pan?

- ?

- W obronie firmy sprzątającej. Żeby została.

Spojrzał na sąsiada. Sprzątaczka obraziła się na administrację. Sami muszą odbierać pisma i je dostarczać, a w bloku obok nie muszą się tym martwić. Chodzi i zaczepia każdego, kogo może, żeby administratorkę wymienić. Ale po co?

- Sprząta dobrze, nie? Musimy się trzymać, to krwiopijcy są.

Jakoś kołatało się mu się w głowie, że sam z szefem musi żyć dobrze, jak chce coś dla klientów dodatkowo załatwić, że… No ale sąsiadowi się nie narazi, mieszkania mu przypilnuje, jak wszyscy są w pracy i w szkole. Nie bardzo wie, kto ma rację, ale podpisał.

 

Przeszedłby na emeryturę. Wcześniejszą. I tak miałby ręce pełne roboty. Ale w jego przypadku to i ta późniejsza staje się nierealna.

 

Obudził się w środku nocy. A, prawda, miał przeczytać, o co chodzi. Zapomniał. To choć pomodli się za biskupa i księdza...

 

Mader

mader.isma.kasia.aga@gmail.com

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 05.11.2024

Ostatnio dodane