Mama_Kasia

Niecodzienna codzienność

dodane 09:28

Przez dłuższy czas pojawiało się we mnie pytanie: Dlaczego nie codziennie?

 

Chodzi o Eucharystię.

- Dlaczego tylko w niedziele, święta, uroczystości, piątki (formacja w małej wspólnocie)? Dlaczego tylko w niektóre dni spożywam Ciało i Krew Pana Jezusa?

 

Miałam odpowiedź na to pytanie.

- Niedziela i dni nakazane do świętowania nie podlegają dyskusji. Skoro jestem we wspólnocie, to uczestniczę w przewidzianej formacji, a w piątki spotykamy się na Eucharystii. W inne dni jest tyle rzeczy do zrobienia. Troska o rodzinę, dzieci jest moim podstawowym obowiązkiem, wynikającym z powołania. Rano muszę być w domu, gdy dzieci mają na późniejszą godzinę do szkoły, a jak idą na ósmą, to ja już na ósmą do kościoła nie zdążę. Pewne rzeczy można zrobić tylko po południu, więc na 18-ą nie dam rady.

 

Potem okazało się, że wiele z tych tłumaczeń jest naciąganych. Na 8-ą bym zdążyła, ale nie chce mi się wstawać. Na 18-ą nie idę, bo są rozgrywki siatkówki w TV, które namiętnie oglądałam. Kolejne argumenty padały i wiedziałam, że w zasadzie możliwość pójścia na mszę mam codziennie, ale wolę w tym czasie robić inne rzeczy.

 

Pytanie: Dlaczego nie codziennie wciąż wracało. Podsycane było przez świadectwa innych: księży, którzy z zapałem mówili o własnym codziennym spożywaniu Ciała Pana Jezusa; osób z zaprzyjaźnionych wspólnot, o których wiedziałam, że od zawsze chodzą na mszę codziennie; osób z tych wspólnot, które zaczęły uczestniczyć we mszy codziennie i były na początku tej drogi. Oni mieli coś, czego nie miałam, a co było również dla mnie dostępne.

Doświadczałam namiastki codziennych spotkań z Jezusem w Eucharystii w czasie letnich rekolekcji i w czasie Adwentu, gdy chodziłam na roraty. Miałam za czym tęsknić, ale nie miałam dość siły, aby podjąć wyzwanie. Bo to było dla mnie wyzwanie.

Zaczęłam się modlić do Pana o dar, aby mi się chciało chcieć. Wiedziałam, że chcę, a z drugiej strony strasznie mi się nie chciało.

 

Otrzymałam łaskę. Niecodzienność spożywania Jezusa weszła w moją codzienność. Wierzę, że Jezus w tym darze przenika moje wnętrze, wchodzi wraz ze świętym Pokarmem w te miejsca, które tylko On może uzdrowić, ale też te, które może umocnić, pobudzić... To jest dotykanie Jezusa, Osoby. Nie ma z Nim bliższego spotkania.

Nie piszę, że teraz to już tak jest bezproblemowo, że zawsze z tą samą intensywnością mi się chce. Nie, nie mam tego. Ale jest wiara, że ten dar niedoceniany jest wielki aż do niewyobrażalności i pragnienie, aby nie poddawać się i iść – codziennie. Ufam, że przyjdzie czas takiej miłości, że będę szła bez konieczności pokonywania niechcenia. …Ale i tak już cieszę się, że mam to, co mam :) I obym tego nie straciła.

 

Mama_Kasia

mader.isma.kasia.aga@gmail.com

 

fot. madame.furie/flickr.com

 

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 22.11.2024

Ostatnio dodane