Mama_Kasia
Zapachy: chleba i… Chleba
dodane 2013-05-11 19:33
Zapach chleba kupionego w budce na rynku rozchodził się za nami. Sześć bochenków. Tyle potrzebujemy na sobotę i niedzielę.
Chleb był gorący, świeży, dopiero co przywieziony z piekarni. Pachniał… nieziemsko i wzbudzał reakcje :) Pani, która już, już zbliżała się do lady w sklepiku mięsnym, do którego weszliśmy (przed nią stała tylko jedna osoba), pod wpływem tego zapachu wyszła z kolejki, żeby pójść do budki z pieczywem.
Tam, gdzie zatrzymaliśmy się przy straganach, wzbudzaliśmy reakcje rozanielenia. A w zasadzie nie my, a chleb.
Sąsiadka, z którą normalnie zamieniamy tylko zdawkowe „dzień dobry”, sama z siebie, gdy staliśmy razem w windzie, z uśmiechem (nie pamiętam, żebym widziała kiedyś jej uśmiech) zaczęła wychwalać zapach „naszego” chleba.
To, że nasza Najmłodsza, gdy weszliśmy do domu, zaczęła sprawdzać, jak jest chrupiący, skrzypiący i ciepły, nie było zaskoczeniem, bo ona jest w tym specjalistką ;-)
Smaczku całej sytuacji, o którym pomyślałam, gdy z kromką chleba z masłem i rzodkiewką usiadłam na kanapie, dodaje fakt – i teraz będzie metafizycznie – że rano w czasie Komunii prosiłam o dar radości. Takiej, która promieniowałaby ze mnie.
- Chociaż przez chwilę – prosiłam. – Żeby ludzie zobaczyli Twój blask, Jezu.
…Pamiętacie, jak twarz Mojżesza po spotkaniu z Bogiem na górze Synaj promieniowała? O tym fragmencie pomyślałam.
Zaraz po mszy poszliśmy z mężem na nasz rynek, kupiliśmy „ten” chleb i wraz z nim, zupełnie nieświadomie, ponieśliśmy ludziom radość. Oni autentycznie uśmiechali się do tego zapachu :)
A teraz… jeśli zejdę głębiej i powiem o Eucharystii, w której Jezus ukrywa się pod postacią Chleba i Wina? …To teraz wyobraźmy sobie te rzesze chrześcijan, którzy przyjmują Komunię – Jezusa pod osłoną Chleba, wychodzących z kościoła (dopiero co spożyli Chleb Najświętszy) i niosących radość w świat, między tych, co na straganach, w sklepikach, windach. I teraz ten obraz złóżcie z tym z ryneczku mojego. …Piękna wizja – myślę :)
Mama_Kasia
mader.isma.kasia.aga@gmail.com
fot. Nina Matthews/flickr.com