Mama_Kasia
Pogrzeb
dodane 2013-04-11 14:29
W oktawie Wielkiej Nocy byłam na pogrzebie cioci. Żyła 97 lat.
Pamiętam ją z dawnych czasów – uśmiechnięta zawsze, jak moja babcia zresztą (a to siostry), dowcipna. Na pobożność nie zwracałam wtedy uwagi, a teraz dowiedziałam się, że i pobożna, i że największą radością było dla niej, gdy wnuk służył do mszy, gdy rodzina do sakramentów przystępowała. Pracowita i zawsze chętna, aby służyć, pomagać, nawet wtedy, gdy niewiele już mogła zrobić.
Rodzina wspominała krewnych z tamtej gałęzi (co ciekawe kobiety długim życiem obdarowane, poczynając od mojej prababci). Mówili, że charakteryzowało ich poczucie humoru. Lubili żartować, śmiać się. „Żart musi być!” – jak mawiała ciocia. Pewnie pomagało im to przetrwać trudne chwile…
Optymizmem natchnął mnie ten… pogrzeb. Był dopełnieniem przeżytego niedawno Triduum Paschalnego; paschy (przejścia) przez śmierć do życia konkretnego człowieka. Kazanie nie mogło dotyczyć czegoś innego jak prawdy o zmartwychwstaniu. Tego dnia, w oktawie Wielkiej Nocy, nadzieja szczęścia wiecznego królowała. I oby tak było zawsze! …Wiem, to był pogrzeb osoby starszej, która „przeżyła swoje”. To jest oczywiście dużo łatwiej przyjąć. Ale ta nadzieja, chcę, aby towarzyszyła mi zawsze, a przede wszystkim wtedy, gdy przyjąć łatwo wcale nie będzie.
Mama_Kasia
mader.isma.kasia.aga@gmail.com
fot. SomeDriftwood/flickr.com