Mader
Nienormalnie uradowani
dodane 2013-03-23 10:52
Przed Niedzielą Palmową o nienormalnie uradowanych.
Mówili, jak się wydaje, że Bóg umarł i że oni sami widzieli, jak umierał. Można by uznać ich słowa za jedną z obłąkańczych manii wieku rozpaczy, gdyby nie to, że ludzie ci nie wyglądali na specjalnie zrozpaczonych. Wyglądali wręcz na nienormalnie uradowanych, a jako powód podawali fakt, że śmierć Boga umożliwiła im jedzenie Jego ciała i picie Jego krwi. Według innych pogłosek Bóg jednak nie był martwy; przed oczami zdumionych Rzymian przesuwał się jakby fantastyczny korowód pogrzebu Boga, w czasie którego najpierw słońce poczerniało, a potem martwa wszechmoc rozsadziła grób i powstała znowu niczym wschodzące słońce. Ale to nie dziwaczna historia przyciągała uwagę wszystkich; ludzie żyjący w tamtym świecie widzieli już tyle dziwnych religii, że można by nimi zapełnić dom wariatów. Uwagę przyciągał raczej ton tych szaleńców i rodzaj ich formacji. Byli oni zbieraniną barbarzyńców, niewolników, biedaków i ludzi bez znaczenia, ale ich formacja była bojowa; trzymali się razem i mieli absolutną pewność, kto i co tak naprawdę należy do ich małego systemu. A słowa, które mówili, choćby jak najłagodniej, były twarde jak stal. Ludzie przywykli do wielu mitologii i moralności, nie potrafili rozgryźć tej tajemnicy, potrafili jedynie wyciągnąć niecodzienny wniosek, że ci dziwacy naprawdę myślą to, co mówią. ( G.K. Chesterton, „Wiekuisty człowiek”)
To nie piękno ani niezwykłość tej historii są urzekające dla świata. Ona i życie, które za sobą uwierzenie w nią pociąga, są możliwe do przyjęcia, gdy spotka się świadków, a dzięki nim samego Boga. W świecie, który w gruncie rzeczy zawsze był przede wszystkim poprawny i układny, szczególnie wobec posiadających wpływy, jedynie świadkowie mówili i mówią prawdę. Nie muszą piastować żadnych godności, urzędów, ani grać głównych ról. Nawet jeżeli są nimi ludzie bez znaczenia, zbieranina szaleńców, a naprawdę myślą, co mówią, prowadzą na Spotkanie.
Mader
mader.isma.kasia.aga@gmail.com
fot. OliBac/Flickr.com