Mama_Kasia
Promień
dodane 2013-03-22 20:04
Od jakiegoś czasu widział promień. Jasny, mocny, ale pojedynczy. Zjawiał się niespodziewanie w różnych sytuacjach.
Tak, gdy się zastanowił, nabierał pewności, że promień pojawiał się, gdy odczuwał radość, gdy był na szczycie góry, gdy w słoneczny dzień jechał za miasto. Trudno go było wtedy zauważyć, bo wokoło wszystko świeciło, ale on tam był. Tak, na pewno.
Najwyraźniej jednak widział go w ciemności. Kiedy inne rzeczy i sprawy miały barwę brudnego granatu.
Promień szedł z góry i zatrzymywał się parę kroków przed nim. Nigdy go nie oświetlał. Pozwalał się obserwować, poznawać, ale nie dotykać. Ostrożny. Tak wtedy człowiekowi się wydawało.
Ale pewnego dnia człowiek zapragnął czegoś więcej. Nie wystarczało mu przyglądanie się. Zapragnął, a promień, jakby tylko na to czekał, przeniknął człowieka. A im bardziej wnikał w niego, tym bardziej człowiek widział swoją ciemność. Powoli poznawał prawdę o sobie i nie była to prawda łatwa do przyjęcia.
Promień, który powinien rozświetlić wnętrze człowieka, wydobywał mrok. Tak wtedy człowiekowi się wydawało.
Aż do czasu, gdy spotkał drugiego człowieka. Stanął przed nim, a snop światła, wydobywający się z jego wnętrza, odbił się w tym drugim. Wtedy dopiero zauważył:
Jeśli u siebie usuniesz jarzmo,
przestaniesz grozić palcem i mówić przewrotnie,
jeśli podasz twój chleb zgłodniałemu
i nakarmisz duszę przygnębioną,
wówczas twe światło zabłyśnie w ciemnościach,
a twoja ciemność stanie się południem. - z Księgi Izajasza
Mama_Kasia
mader.isma.kasia.aga@gmail.com
fot. Paul.Carroll/flickr.com