Mader
Bracia
dodane 2013-02-20 15:06
Jak mu „to” wytłumaczę? „Tego” się „wytłumaczyć” nie da, choć trzeba przecież o „tym” rozmawiać.
Niby niecałe dwa tygodnie, ale to już tak dawno po feriach, że za moimi dziećmi pierwsze klasówki, kartkówki- niespodzianki, a nawet i część rehabilitacji chorego kolana Średniej. Wczoraj w związku z rozmową o polskich luteranach przypomniało mi się jedno ze zwiedzanych w tym ( cudownie wolnym od szkoły!) czasie miejsc. Miałam dla Z. przygotowaną listę feryjnych atrakcji na dni, gdy zostawaliśmy w Warszawie, ale postanowiłam jeszcze zapytać samego zainteresowanego.
Odpowiedź była zaskakująca: „Chodźmy na Pawiak”. Miałam tak zdziwioną minę, że szybko uzupełnił: „Obiecałaś mi już dawno, że pójdziemy. Mówiłaś, że jak trochę dorosnę. Ale ja już wszystko wiem. Wiem, co tam się działo! Dorosłem.” Nie takie miejsca były na mojej liście, a może… powinny się tam znaleźć.
Położone w samym centrum Warszawy więzienie śledcze, popularnie zwane Pawiakiem (nazwa pochodzi od ulicy Pawiej, przy której znajdowała się brama wjazdowa) zostało zbudowane w latach 1830-1836 wg projektu znanego warszawskiego architekta Henryka Marconiego. -czytamy na stronie muzeum. Jednak mój syn chciał je obejrzeć ze względu na jego późniejszą historię. Od 1940 roku było to największe więzienie polityczne na terenie okupowanej Polski, więzienie śledcze Wydziału IV Tajnej Policji Państwowej – gestapo. Na 100 tys. więźniów Pawiaka – 37 tys. zostało tam zamordowanych, innych przewieziono do obozów. Brat prababci Z. trafił stąd do w Auschwitz-Birkenau , gdzie zginął. Masowe zbrodnie dokonywane na Pawiaku tak wstrząsnęły Warszawą, że na murach domów, chodnikach, słupach ogłoszeniowych aż do końca wojny pojawiały się napisy „Pawiak pomścimy”. Pani w kasie muzeum zaprotestowała, widząc dziesięcioletniego chłopca: ‘Jak mu to pani wytłumaczy?” Dopiero zapewnienia, że nie przyszliśmy sobie tu „ot tak”, między zakupami w pobliskiej Arkadii, trochę ją uspokoiły.
Jak mu „to” wytłumaczę? „Tego” się „wytłumaczyć” nie da, choć trzeba przecież o „tym” rozmawiać. Jak jednak rozmawiać, żeby nie szerzyć niechęci czy nienawiści, skoro mamy kochać nieprzyjaciół?
Czytaliśmy w skupieniu informacje, rozpoznawaliśmy nazwiska, zdjęcia osób i wojennej Warszawy. Przy jednym z nich zatrzymaliśmy się dłużej. Spoglądaliśmy na fotografię ks. prof. Edmunda Bursche: teologa ewangelickiego, urodzonego z Zgierzu, który studiował w Bazylei, a potem został dziekanem i profesorem Uniwersytetu Warszawskiego. Pochodził ze słynnej rodziny ewangelików, którzy w XVII wieku znaleźli w Polsce schronienie uciekając przed prześladowaniami i wojnami religijnymi z Bawarii. Walczyli o polski charakter kościoła luterańskiego, a po I Wojnie Światowej o granice polskie i polskość Śląska, Warmii i Mazur. Nie mieli wątpliwości, kim są, nawet, gdy przychodziło im za to drogo zapłacić. Kochali Polskę.
Juliusz Bursche, biskup Kościoła Ewangelicko- Augsburskiego 1 września 1939 wydał orędzie potępiające agresję hitlerowską. W tym samym dniu kardynał Hlond powiedział: „Ksiądz będzie pierwszą ofiarą, która padnie z ich ręki..."
Himmler , przesłuchując jego brata, Edmunda zapytał : „Czy wiesz, dlaczego tu jesteś?” – „Nie.” – „Zdradziłeś swoją Ojczyznę”. –„ Ja swojej Ojczyzny nie zdradziłem i nigdy nie zdradzę” – usłyszał w odpowiedzi. W aktach rodziny pojawiła się adnotacja: „Diese Familie ist Auszurotten" — tę rodzinę należy zniszczyć. Niemcy robili to jak najskrupulatniej. A jednak nie do końca im się udało. Z sześciu aresztowanych mężczyzn rodu Bursche przeżył wprawdzie tylko Teodor – architekt, ale po zaraz po wojnie wziął udział w odbudowie Warszawy. Wspólnie ze Stanisławem Sikorą zaprojektował w 1955 roku pomnik na terenie obozu Mauthausen- Gusen.
Bracia. Tak inni, ale w momentach trudnych, tak bliscy. Solidarni w walce ze złem.
Mader
mader.isma.kasia.aga@gmail.com
fot. Wikimedia.org