Mama_Kasia
„Omawianie”
dodane 2013-02-07 14:42
Kupiłam audiobuka z Dzienniczkiem s. Faustyny i słucham przy pracy. Może dlatego w ogóle zwróciłam na TO uwagę. Mianowicie…
Chleba w domu zabrakło. Wyskoczyłam więc dosłownie na chwilę, nawet nie przebierając się z dresów, do sklepu po drugiej stronie ulicy.
Ledwo weszłam do windy, już usłyszałam narzekania na pewnego księdza. Próbowałam tłumaczyć, co i jak, ale bez większego rezultatu. Za to chęć, aby mnie przekonać, zwiększała się coraz bardziej. Wybiegłam czym prędzej z budynku, zostawiając sąsiada.
W sklepie na szczęście ekspedientka profesjonalnie zajęta była obsługą i nie miała czasu na pogaduszki. Ale… jak tylko wyszłam, spotkałam Znajomą z widzenia, która uznała za słuszne poinformować mnie jak to ksiądz na kolędzie tylko do niej wpadł i wypadł. Niestety, trudno było jej przerwać, bo rozżaliła się na dobre. …Zaleciłam modlitwę.
Wracając do domu, zastanawiałam się, jak to jest - może z 10 minut trwało moje wyjście i od razu osaczyły mnie grzech, rozgoryczenie, obmowa…
Co tu ukrywać i ja mam za uszami, bo co prawda nie na ulicy z przygodnymi osobami, ale już z pobożnymi bliskimi narzekać na sytuacje różne potrafię.
Na ile konstruktywne jest, z pożytkiem dla dobra bliźniego, omawianie jego uchybień, a na ile niszczące? Czy bez szkody można „omówić” złą postawę tego, czy owego? Ile we mnie, w nas jest wówczas zniechęcenia, czy nawet złości?
Mama_Kasia
mader.isma.kasia.aga@gmail.com
Ps. A o Dzieniczku i s. Faustynie pewnie jeszcze będzie :)
fot. Identity Photogr@phy/flickr.com