Mader
Sesja: (nie)przytomna obecność
dodane 2013-02-05 16:21
Spotkałyśmy się rano w łazience. - Coraz trudniej mi się dobudzić tak wcześnie… - spojrzałam krytycznie w lustro, ściskając w rękach lokówki i szczotkę do włosów.
- Za to ja dziś nie musiałam się wcale budzić, bo nie zasnęłam na dobre- westchnęła moja córka.
- Tak, sesja – kiwnęłam głową ze zrozumieniem i zerknęłam na jej odbicie w zwierciadełku. Nawet nie musiałam pytać, która wygląda lepiej. Śnieżka. Jak one to robią, te studentki?
– Nie sesja. Naukę zakończyłam koło pierwszej w nocy, więc przyzwoicie – kontynuowała - Ale ledwo się położyłam, Mała Dziewczynka otworzyła oczęta gotowa do zabawy. Zmęczona poczuła się dopiero koło czwartej.
- Ooo… - otworzyłam szafkę.
- Jestem nieprzytomna. Nie wiem jak napiszę egzamin. Nawet nie pamiętam, czy zmyłam sobie odżywkę?
- A po co miałabyś zostawiać ją na włosach? – nie zrozumiałam pytania.
Zaczęłam odkładać na miejsce przyniesione rzeczy.
- Odwrotnie, mamo, odwrotnie – podpowiedziała mi córka.
- Co odwrotnie? – rano nie nadążam.
- LOKÓWKI. Lokówki zawsze wkładasz do środka, a szczotkę zostawiasz na półce.
- Aaa – spojrzałam na to, co zostało mi w dłoni – Rzeczywiście.
Otworzyłam znowu drzwiczki.
- Nie powiedziałam, że DOKŁADASZ jeszcze lokówki do szczotki. – uściśliła Najstarsza.
- Jak to robisz, że jesteś przytomna, choć nie spałaś?
- Kwestia przyzwyczajenia. No dobra, to znaczy, że na egzamin mogę iść.
Niewiele trzeba, żeby człowieka podnieść na duchu. Czasem wystarczy (nie)przytomna obecność.
Mader
mader.isma.kasia.aga@gmail.com
fot. Charmzzy/Flickr.com