Mama_Kasia
Od kuchni
dodane 2013-01-15 21:25
Późnym wieczorem nasza domowa kuchnia i jednocześnie duży pokój (bo oba niewielkie pomieszczenia łączą się w jedną przestrzeń) ożywa.
- A co ty robisz? – pytam Najmłodszą.
- Budyń.
- O tej porze?!
Nic sobie z pytajnika w moim głosie nie robi. Otwiera budyń, włącza gaz.
Pojawienie się jednej osoby przyciąga inne. Od razu robi się wesoło, bo jedzeniu towarzyszą przepychanki przy lodówce i niewielkim blacie. A i rozmowy ciekawe się często toczą. I wcale nie trzeba zasiadać do stołu, aby odczuć ducha biesiadowania.
Korzystając z tego, że któryś z domowników szykuje sobie coś do jedzenia, zgłaszam się:
- Zrób mi kanapkę.
Rzadko kiedy słyszę ochocze:
- Z czym?
Raczej jest to przeciągły pomruk niezadowolenia. Ale ponoć wzbudzam w nich poczucie winy, więc robią mi kanapeczki.
Ruch trwa niecałą godzinę. Potem dzieci rozchodzą się do swoich pokoi, mąż siada do komputera, a i ja również. Chwila ożywienia życia rodzinnego mija. Zbieramy się potem jeszcze tuż przed snem na czytanie Słowa Bożego :)
Nie wiem, czy nie będzie to zbyt daleko posunięte skojarzenie, ale droga do Emaus mi się przypomniała :) Tłumaczenie Pisma i łamanie chleba.
…Ale może na życie rodzinne należy patrzeć w ten sposób, bo tu, chociaż dzieją się proste rzeczy, to (jeśli ma się otwarte oczy) widać Bożą głębię, namiastkę niedoskonałą rzeczy wielkich.
Mama_Kasia
mader.isma.kasia.aga@gmail.com
fot. barockschloss/flickr.com