Mader
Głos rozsądku na SOR-ze
dodane 2012-11-21 15:46
„ Mówisz, że nie dasz rady więcej? Daj spokój, nie przesadzaj, nieźle ci idzie. A nawet mogłoby być gorzej przecież…” – zapewne zdążył jeszcze uśmiechnąć się do mnie kojąco, gdy dom zelektryzował dziki wrzask Najstarszej ganiającej się z Małą Dziewczynką. I nie był radosny: „ Auuu… ściana mi weszła między palce! Auuu!”. Już tak u nas jest. Ściany zwykły rzucać się na biegających.
Wydawało mi się ostatnio, że wiele się na mnie zwaliło, więc poprosiłam o pomoc świętego. Zygmunta Szczęsnego. (Od jakiegoś czasu święci, w tym święta Rita - która wiadomo czym się zajmuje(!) -są częstymi gośćmi w naszym domu. Taki duchowy SOR się zrobił.) To był drugi dzień Nowenny. Święty posłuchał moich próśb i narzekań i zareagował w typowo męski sposób. „ Mówisz, że nie dasz rady więcej? Daj spokój, nie przesadzaj, nieźle ci idzie. A nawet mogłoby być gorzej przecież…” – zapewne zdążył jeszcze uśmiechnąć się do mnie kojąco, gdy dom zelektryzował dziki wrzask Najstarszej ganiającej się z Małą Dziewczynką. I nie był radosny: „ Auuu… ściana mi weszła między palce! Auuu!”. Już tak u nas jest. Ściany zwykły rzucać się na biegających.
Oddział ratunkowy szpitala.
Gdy trafia się tam z dorosłym już dzieckiem jedynie jako towarzysz niedoli, nie prawny opiekun, całkowicie zmienia się perspektywa. Głównie trzeba czekać, siedzieć i pilnować kurtek i torebek. Rozejrzałam się.
Naprzeciwko siedzi student, który „coś sobie zrobił z ręką” w centrum rozrywki. To „coś” bardzo boli. Kolega wypełnia pod jego dyktando papiery.
Pod bramę podjeżdża karetka. Ratownicy wprowadzają ledwo trzymającą się na nogach dziewczynę. Ma pocięte ręce. Chce wyjść na papierosa. Koniecznie. Ratownicy podając papiery, jednocześnie starają się ją zatrzymać w poczekalni. Wreszcie, pogodzona z losem przysiada obok studenta.
Przechyla w jego stronę głowę
- Boli?
- Owszem. Boli – przytakuje krótko chłopak.
- Mnie też boli, jak… - dziewczyna zatrzymuje się w pół zdania. Chyba uznaje, że „nie wypada” przeklinać. Chwilę się chwieje na krześle. – Co ci jest?
- Skręciłem sobie rękę. – chłopak ryzykuje diagnozę
- A ja sobie POCIĘŁAM – trochę chełpi się dziewczyna.
- To akurat nie był dobry pomysł – odpowiada tak spokojnie, tak bez emocji, że brzmi to potwornie obojętnie, gdy spojrzy się na rany na przedramieniu.
Ale może to, że prawda została przekazana tak prosto i bezpośrednio powoduje, że oczy samobójczyni na chwilę przytomnieją.
Mader
mader.isma.kasia.aga@gmail.com
fot. Yanivba/Flickr.com