Isma
Czysta zabawa, czyli Siedem Kotów
dodane 2012-09-20 12:24
Czy wypada dostrzec (zwłaszcza jednocześnie z tymi, z którymi nie łączy nas wspólny światopogląd) coś niepokojącego w „czystej zabawie”? Czy wolno twierdzić, iż wesołość na twarzach jej uczestników lub „tradycja” nie jest wystarczającym dowodem tego, że wszystko jest w porządku? A może chrześcijanin nie powinien poprzestawać na tym, co zewnętrzne i zawsze pytać o głębszy sens, o dobro, jakiemu ludzkie działania i postawy służą – lub nie służą?
W pierwszych latach po II wojnie światowej działał w Krakowie satyryczny teatrzyk „Siedem Kotów”, dla którego jednym z głównych dostarczycieli tekstów był błyskotliwy Konstanty Ildefons Gałczyński, a niekwestionowaną gwiazdą – arcyzabawna Irena Kwiatkowska. Absurdalne monologi i skecze szczerze bawiły publiczność, a rzecz mieściła się doskonale w krakowskiej kabaretowej tradycji wywodzącej się jeszcze z młodopolskiego „Zielonego Balonika”. Surrealistyczna stylistyka tekstów Gałczyńskiego wrychle jednak dostała się pod ostrze piór dyspozycyjnych krytyków, którzy odmawiali poecie jakichkolwiek talentów i wzywali go do zaprzestania błazenad na rzecz służenia poezją nowej kulturze i nowemu, socjalistycznemu ustrojowi. Nieoczekiwanie do grona krytyków Gałczyńskiego dołączył także autor, którego trudno byłoby o sympatię dla socjalizmu podejrzewać – Antoni Gołubiew, pisarz katolicki.
„Żyjemy w okresie walki pełnej patosu o człowieka – pisał – Nie o taki czy inny ustrój, nie o taką czy inną koncepcję życia, nawet nie o taki czy inny światopogląd. Istotą walki jest walka o człowieka, o duszę ludzką.” Stawiając taką diagnozę Gołubiew uznawał, że kultura, która ma za cel czystą zabawę, operowanie choćby niewinnym nonsensem, nie służy dobru, bo „dzisiejsza walka jest w dużej mierze walką z nonsensem negowania wartości lub z nonsensem pomieszania wartości”. Nonsens Gałczyńskiego był - w istniejących ówcześnie uwarunkowaniach społecznych - w swej istocie reżimowy, był ogłupiajacym zaspokajaniem powierzchwnych oczekiwań publiki, tępieniem jej wrażliwości na to, co najgłębiej wartościowe. Afirmacja nonsensu prowadzi więc do zanegowania wartości, a bezkrytyczne oddawanie się rozrywkom, których sens sprowadza się do nich samych – do utraty poczucia tego, do czego człowiek w życiu jest powołany. „Świętość to dobrowolne i zupełne wybranie Boga w nieustającym akcie miłości i konsekwentne pełnienie Jego woli całym swym życiem, w każdej chwili.” – pisał o tym powołaniu Gołubiew. Wiedział, że trzeba nieustannie uczyć się, jak to robić, w każdej życiowej sytuacji, w radości i w smutku, w pracy i przy zabawie.
Warto pomyśleć o zastanawiających zastrzeżeniach Gołubiewa wobec dziś już legendarnych "Siedmiu (nomen omen!) Kotów", wyrokując, kiedy zabawa może być autentycznie „czysta”, i rozważyć swoją odpowiedzialność za starania, by „integracja” nie przyczyniała się do pomieszania wartości, ale prowadziła do tego, co jest powołaniem chrześcijanina: do udziału w społeczności świętych…
Isma
mader.isma.kasia.aga@gmail.com
fot. Newtown Grafitti/Flickr.com