Mader
Wola Twoja
dodane 2012-09-10 21:44
Ścinałam róże do wazonu. Wolę, gdy mnie nie kłują, więc potem obłamywałam ich kolce. Tak zawsze robiła moja Babcia.
Wtedy było mi żal kwiatków, które już nie mogły się bronić. Teraz wiem, że ich ciernie są dokuczliwe, gdy porządkuje się teren wokół nich, ale przeciw sekatorowi i tak są bezsilne.
Święty Franciszek wiedział, że kolce są potrzebne nie tylko roślinom. Rzucił się w kłujące krzaki, żeby oddalić od siebie pokusę. Ból miał zwrócić jego myśli ku Bogu i życiu. Róże w jednej chwili pozbyły się swojej obrony, żeby nie poranić świętego. Takie bezkolcowe rosną w Asyżu do dziś, ale nie zdążyłyśmy z Kasią ich zobaczyć.
“Róże to nie dla mnie. Trzeba być jakimś genialnym ogrodnikiem”- wątpiłam w swoje siły jeszcze kilka lat temu. Potem jednak dostałam pierwszą - miniaturową na urodziny i zabrałam ją na wieś. O dziwo spodobało jej się i ani myślała uschnąć, zmuszając mnie do tego, żebym więcej o niej poczytała. Dziś nie tylko wokół niej rośnie dużo nowych różyczek, ale i inne – pnące, okrywowe, krzaczaste dekorują ogród.
Wolę, gdy nie marnieją. Niektóre z nich jednak marzną, chorują, usychają – czasem giną nie wiadomo dlaczego. Przyznam, że wolę biec myślami ku niebu, oglądajac ich piękne kwiaty, czując ich zapach - tak po ludzku ciesząc się ich bogactwem. Gdy jest miło i przyjemnie, wolę.
Mader
mader.isma.kasia.aga@gmail.com
zdjęcie róży z ogrodu Mader