Mader
Jak ksiądz narozrabiał
dodane 2012-08-18 12:33
Nad brzegiem morza w Trzęsaczu stoją ruiny kościoła. A ściślej – tylko jego południowa ściana.
Reszta jednej z najokazalszych wiejskich budowli sakralnych Pomorza Zachodniego wraz z klifowym brzegiem w ciągu wieków osunęła się do morza. Ale przecież kościół powstał nie na samym brzegu, ale aż 1,8 km od niego! Morze stopniowo wdzierało się w ląd, a ludzie tłumacząc to sobie, tworzyli legendy.
Z oficjalnej, uznanej za najbardziej poprawną politycznie ( prezentowanej w Multimedialnym Muzeum Trzęsacza) wynika, że to wszystko wina księdza. W Polsce Anno Domini 2012 jest to oczywiste: no pewnie, że jeżeli ktoś zawinił, to ksiądz! Można się spodziewać, że w dodatku katolicki, choć na mocy postanowień Sejmiku Trzebiatowskiego z 1534 roku, świątynia przeszła w ręce protestanckie. Żyła sobie więc Zielenica, czyli polska syrena, córka króla mórz, poganka, złowili ją rybacy i zaciągneli do kościoła, przed oblicze księdza. Nie jest do końca pewne, co złego zrobił ksiądz: bo albo uczył o Chrystusie i ochrzcił Zielenicę dając jej imię Zofia, albo po prostu zamknął na noc w piwnicy- podziemiach. Ta z żalu i żałości wyschła. Zamiast potem wyrzucić ciało zmarłej, ksiądz pochował ją po chrześcijańsku na cmentarzu! Cóż dziwnego, że tak nieludzkie potraktowanie córki rozwścieczyło jej ojca i postanowił ukarać kościółek i chrześcijan żyjących w Trzęsaczu ( no bo skoro został zniszczony budynek połozony w środku wsi, to pewnie i parę gospodarstw pochłonęło morze?).
Rzadziej przytaczana legenda mówi, że pogański bóg Thor zabrał kościół, bo zdenerwował się z powodu wprowadzenia wiary chrześcijańskiej na swoje tereny. No ale w niej nie ma księdza.
Historia Kaźka, syna rybaka i Ewy, córki komornicy, jest najmniej ciekawa. Nic dziwnego – Kaźko walczył na morzu przeciwko armii branderburskiej i zginął, a wtedy Ewie serce pękło z żalu. Została pochowana na przykościelnym cmentarzu i to duchy Kaźka i Ewy – jeden pozostajacy na morzu, drugi na lądzie, starały się przez wieki połączyć ze sobą. No ale któż dziś uwierzy w miłość między dwojgiem ludzi na dobre i złe „dopóki śmierć ich nie rozłączy”, a nawet silniejszą niż śmierć, no i po co ten Kaźko z walczył Branderburczykami?
Mader
mader.isma.kasia.aga@gmail.com
fot. Z. Deresz