Isma
Niewiele
dodane 2012-07-29 23:45
Karl Rahner, jeden z najwybitniejszych teologów XX wieku, biedził się nad odpowiedzią na list młodego człowieka.
Chłopak, student prawa, w dramatycznej wielostronicowej spowiedzi życia tłumaczył, dlaczego – mimo posiadanych uzdolnień i możliwości, mimo marzeń o dokonaniu rzeczy wielkich, popadł w alkoholizm, zaniedbał naukę i odsunął się od przyjaciół. Pisał: „żyję z dnia na dzień, czekam na jakiś znak Boży, który pomoże mi wyjść z tego diabelskiego kręgu, w którym dawne kłamstwa zaprawia się nowymi, a depresje i kompleksy niższości topi w alkoholu, i z jasnym celem przed sobą wyjść naprzeciw własnej ruinie”.
Ale Rahner nie dysponował żadną cudownie uzdrawiającą receptą. Usprawiedliwiał się nawet, że na tak przejmujące wyznanie odpowiada „blado i przeciętnie”. Radził małe kroki: palić kilka papierosów dziennie mniej albo wstawać przez parę dni z rzędu nieco wcześniej. Żądać od siebie nie nazbyt wiele, ale wykonawszy nawet błahe zobowiązanie – traktować je jak obietnicę dobrego życia. „Trzeźwe przyjęcie życia, które większość z nas musi prowadzić, gdzie wielkie chwile i wybitne sukcesy są rzadkością, być może zrobiłoby Ci bardzo dobrze. – objaśniał – Nie musisz za jednym zamachem zostać świętym, lub tym, kim chciałbyś być w swych marzeniach.”
Jezus-Syn Boży mógł nad Jeziorem Tyberiadzkim dokonać cudu o wiele bardziej spektakularnego. Creatio ex nihilo dla nakarmienia pięciu tysięcy to przecież drobiazg w porównaniu ze stworzeniem całego Wszechświata...! To dopiero byłby znak Boży! A jednak pada to zaskakujące pytanie skierowane do apostołów: co macie wy – ile pieniędzy, ile żywności?
Dopiero to, co człowiek przyniósł i darował – nawet jeśli to jest śmiesznie mało: pięć chlebów jęczmiennych, dwie ryby, albo posłuszeństwo wobec budzika - Pan Bóg czasem cudownie pomnaża.
Isma
mader.isma.kasia.aga@gmail.com
fot. jusben/morguefile.com