Mader
Plac Zwycięstwa 1979
dodane 2012-04-03 13:38
Mader: Kiedyś na forum dotyczącym wychowania dzieci zaczęłyśmy wspominać nasze spotkania z Janem Pawłem II. To wtedy doszłyśmy do wniosku, że najważniejsze były "te, których nie było".
Plac Zwycięstwa... nawet nie wiecie, jak blisko mieszkał Chudzielec. O wyciagnięcie ręki. Dziewczyna poszła wcześniej. Oglądała budowę ołtarza. Zamarzyła sobie, ze obejrzy tego papieza. Tego polskiego. Tego, co to o Nim czytała i słyszała trochę. Jaki jest ? Stary, choć mówią, ze młody (Pewnie! Jak na papieża!). Poważny. Zapewne mówi za długie, więc nudne kazania. I sama msza będzie za długa. Ale niech tam... żeby Go tylko zobaczyć.
" Nie, nie, nie... " - mama głównie sie bała. Tłumu, który z pewnością zadepcze Za-chudą ( wszystkie gazety tym straszyły ), milicji, prowokatorów... Za-chuda zemdleje i wszystkie sąsiadki zlinczują mamę za to, że polazła z CHORYM DZIECKIEM w taki tłum. Chudzielec był mądrą dziewczyną (Ismo) i wiedział, że Jezus przychodzi na kazdej mszy. Nie upierał się.
Biała postać na ekranie nie wyglądała na taką starą.
Była przyjazna.
Głos: wyjątkowy. Kazanie: łatwo było go słuchać.
I te slowa "Niech zstąpi Duch Twój...."
Zapamiętane. Zakodowane. Zdziwienie prawie dziecięce, że nic się nie wydarzylo.
Chudzielec miał ratlerka. Nie śmiejcie sie z ratlerka. Spacer z nim był pretekstem do wielu ryzykownych wyjść. Po tej mszy także porządnie się biedak nachodził. Oddychał chwilową wolnością w tym tlumie, trochę - przyznaję- szalonym, ale wcale nie niebezpiecznym. I ja – wtedy Chudzielec - w tym tlumie rozchodzacym sie po mszy oddychalam i bylo mi dobrze. Ale wcale nie potrafilam tego nazwać.
Mader
mader.isma.kasia.aga@gmail.com
fot. Lewisisms/Flickr.com