Moc sprawcza SŁOWA... ?

dodane 16:18

Kiedyś zapytano mnie na lekcji jaki jest najważniejszy organizm w naszym ciele, bez którego nie da się funkcjonować. Odpowiedziałam bez namysłu, że serce... Odpowiedź nie do końca usatysfakcjonowała nauczyciela, ale mi otworzyła oczy na jedną istotną sprawę.

A mianowicie! Żyjemy dopóki nasze serce żyje. A nasze serce żyje nie dopóki krew to niego wpływa i wypływa i można poczuć tętno. Ono żyje doputy, dopóki ma sobie choć maleńską iskierkę MIŁOŚCI. 
Próbowałam kiedyś zapytać mamę jak bardzo mnie kocha. Powiedziała, że nie potrafi tego wyrazić słowami, więc musi mi wystarczyć to czego doświadczam na codzień: że dostaję jeść, że mam dach nad głową, że mogę się do niej przytulić, że martwi się o mnie, że często rezygnuje z własnych potrzeb na rzecz moich, itd... 
Tak samo jak wiara bez UCZYNKÓW jest MARTWA, tak samo miłość. Nie mów, że kochasz. POKAŻ, że kochasz ! :) 
Chciałabym aby moje słowa miały taką moc stwórczą jak SŁOWO BOGA. On mówi i to się dokonuje! Czy to nie jest niesamowite? Mówi: "Dziewczynko wstań!" i ona natychmiast wstaje o własnych siłach. Całe Pismo Święte to historia spełniania, albo może raczej przygotowywania się do spełnienia, największej obietnicy ZBAWIENIA! 

Cudownie prawda? On MÓWI, że kocha i nas pragnie. I TAK RZECZYWIŚCIE JEST! 

A co z naszymi słowami? Czy nie są rzucane na wiatr, poniewierane, bezmyślne i zupełnie nie wnoszące nic w rzeczywistość? 
 

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 25.11.2024