O kapucyńskiej cierpliwości...
dodane 2014-02-05 20:32
Historia jednego kapucyna, który powtarzał jedno i to samo.
Jakieś 2 lata temu przeżywałam niemały kryzys. Pół roku bez spowiedzi... Da się? Da się. Ale nie polecam. W każdym bądź razie straszna lipa była wtedy. Święta Bożego Narodzenia, a ja bez komunii. Bardzo brakowało mi brata u którego się wcześniej spowiadałam, ale niestety jego serce już dawno było w Afryce. W końcu po długich przygotowaniach mógł jechać głościć Dobrą Nowinę na czarny ląd.
Oczywiście jego brak nie usprawiedliwia moich zaniedbań duchowych.
W każdym bądź razie... Pojechałam na animatorskie i tak jakoś wyszło, że trafiłam do spowiedzi. Wiecie jaki dramat? xD Znowu płakałam. Tym razem jednak dostałam coś nowego, coś czego się chyba nie mogłam spodziewać- ojcowski uścisk, otarcie łez i słowa, które słyszałam później jeszcze wiele razy: "Daj temu czas...".
Nawet nie wiecie jakie to irytujące, kiedy idzie się na rozmowę do brata, oczekując konkretnych wskazówek a ciągle słyszy się: "Zostaw to/ daj temu czas/ nic na siłę/ itd..."
Więc... Zirytowana po każdej spowiedzi/rozmowie, próbowałam "nic nie robić" xD Wiecie co? Pomogło!
To było najlepsze pół roku :) Bo to był czas kiedy WSZYSTKO, czemu nie potrafiłam nic po ludzku zaradzić, oddaławam w ręce Pana Boga. On naprawdę działał cuda, przemieniał nie tyle rzeczywistość w której żyję, ale moje serce.
Oczywiście nie zauważyłam tego od razu...
I teraz najśmieszniejsza akcja, całej tej historii. Otóż, z owym bratem miałam kontakt pół roku, po czym dowiedziałam się, że wyjeżdża na Ukrainę xD Na Wołczynie rozmawialiśmy ostatni raz face to face. Wtedy uświadomił mi, jak bardzo zmieniłam się przez ten czas, jak daleko zaszłam i jak wiele jeszcze przede mną.
I tak oto przestałam mieć stałych spowiedników i rozmówców. Pół żartem pół serio- boję się, że znowu jakiś fajny brat wyjedzie :D
Ale jestem strasznie wdzięczna bratu A za jego cierpliwe "Daj temu czas..." :)
Bo kiedy po ludzku można tylko załamać ręce i zacząć płakać, zostaje jeszcze KTOŚ ponad to co ludzkie! Może nie zmienia otaczającego świata, ale koi serce, które nie ma już siły walczyć z wiatrakami.
Spokojnego wieczoru! :)
Pax et bonum!