Z życia
Moc słowa mówionego
dodane 2015-05-02 20:29
Nie wiem od czego zacząć. Może tak po prostu- zdesperowana kobieta rzuciła się pod pociąg.
Nie chcę, by ktoś pomyślał, że z samobójczej śmierci znajomej robię temat na blogu. Chcę jedynie zwrócić uwagę na niewyobrażalną siłę wypowiadanych słów.
B. była brunetką o ślicznej, ciemnej oprawie oczu. Miała w sobie wrażliwość, która jednych zastanawiała, drugich drażniła. Każdy, kto zna trochę życie, wie, że za tym kryły sie zranienia wyniesione z rodziny- tej wyjściowej. Mimo doznanych cierpień, strała się godzić pracę zawodową z opieką nad chorym ojczymem. A to wiązało się z wizytami u lekarzy, koniecznością brania pojedynczych dni urlopu. Wiedziała, że tylko ona może mu pomóc. Pewnego dnia usłyszała, że to nie podoba się pracodawczyni. A poza tym...była jeszcze jedna kwestia-ciągnęła szefowa- w tej pracy trzeba mieć atrakcyjny wygląd, a B. -jej zdaniem- nie spełniała tego kryterium. Zaraz później, na jej miejscu pojawiła się o dwadzieścia lat młodsza kobieta. O dwadzieścia lat atrakcyjniejsza.
Niemal rok zwolniona B. zmagała się z tamtym zdarzeniem i piętnem osoby nieprzydatnej do pracy z racji "niewłaściwej" aparycji. Innej pracy nie znalazła. Obowiązki względem chorego trzymały ją przy życiu, ale po jego śmierci wpadła w przygnębienie, może nawet depresję, którą skrywała. Jeszcze przed śmiercią wracała do tamtych słów, które ja zraniły i wbiły w głęboki kompleks.
W 11 numerze "Więzi" z 2006 roku, Wiesław Mysliwski, autor "Kaminia na kamieniu" i innych powieści wyjątkowo wyczulonych na urodę i wagę słowa, powiedział, że prawdziwe jest tylko słowo mówione. Że zawiera ono większy potencjał prawdy niż słowo pisane. Ileż w tym prawdy! To, co słyszymy od innych, może dać nam życie, impuls do działania, potrafi wyrwać z odrętwienia, ulżyć na sercu. Ale też to, co słyszymy, może nas toczyć jak rak. Może odzywać się echem i powoli zadawać śmiertelne dla ducha rany. Bolesne doświadczenia z czasem bledna lub przeciwnie- pogarszają sytuację. Nie mylił sie Apostoł św. Jakub:
"Język jest wśród wszystkich naszych członków tym, co bezcześci całe ciało i sam trawiony ogniem piekielnym rozpala krąg życia. Wszystkie bowiem gatunki zwierząt i ptaków, gadów i stworzeń morskich można ujarzmić i rzeczywiście ujarzmiła je natura ludzka. Języka natomiast nikt z ludzi nie potrafi okiełznać, to zło niestateczne, pełne zabójczego jadu. Przy jego pomocy wielbimy Boga i Ojca i nim przeklinamy ludzi, stworzonych na podobieństwo Boże. Z tych samych ust wychodzi błogosławieństwo i przekleństwo. Tak być nie może, bracia moi! Czyż z tej samej szczeliny źródła wytryska woda słodka i gorzka?" (Jk 3, 6b-12)