Blisko Pana
Teresa Maria przylgnęła do Pana...
dodane 2014-11-07 08:41
W Dzień Zaduszny Pan zesłał mojej siostrze Teresie i całej rodzinie doświadczenie wyjątkowe-powolne jej umieranie.
Trwało ono do dnia następnego, kiedy Bóg powołał ją do siebie.
Była bardzo dzielna. W swojej chorobie cicha i optymistyczna. Jeszcze przed utratą przytomności zaprzątały ją codzienne troski, choć już niczego nie była w stanie zrobić sama.Gasła w oczach, a mnie pocieszała: „Dziś wyglądam lepiej i lepiej się też czuję.” A ja widziałam, że jest inaczej i że kryje się za tym wysiłek, by mnie nie martwić.
Z Panem Bogiem nie zawsze jej było po drodze. Jednak ostatnie dwa lata zmieniły to. Jedyny moment w niedzielę, kiedy na parę sekund otworzyła świadomie oczy, był to czas udzielenia jej sakramentu chorych i absolucji. Ostatnią resztką świadomości przylgnęła do Pana…
To, że jej agonia przypadała na Dzień Zaduszny, a śmierć i pogrzeb - w tygodniu zwielokrotnionych modlitw za zmarłych, napawa mnie nadzieją, że Pan o niej pamięta i że w swojej łaskawości przygotował dla niej to, co najlepsze.
Gdy byłyśmy dziewczynkami, wpisała mi do pamiętnika banalny wierszyk, który zawsze mi sie podobał:
„Gdy jesteś sama w ciemnym pokoju,
a po policzku spłynie Ci łza,
nie myśl, że jesteś sama na świecie,
bo z Tobą zawsze jestem ja.”
Dziś ten dziewczęcy wierszyk z dobrych czasów nabiera wyjątkowego znaczenia.
Teresko, mam nadzieję, że nie jesteś gołosłowna.