Parę dni temu zmarła nieoceniona, niedawno obchodząca 92 urodziny, prof. Anna Pawełczyńska.

      O znaczeniu myśli A. Pawełczyńskiej oraz książek, które wyszły spod jej pióra, pisałam na blogu 16 marca, nie przypuszczając, że za około trzy miesiące Pani profesor nie będzie wśród żywych

Znakomita socjolog kultury, profesor nauk humanistycznych, była więźniarka obozu Auschwitz-Birkenau i Flossenburga o istocie totalitaryzmów wiedziała tak wiele nie tylko dzięki wnikliwym studiom tego tematu. Doświadczając oddziaływania totalitaryzmu na człowieka, znała zło ideologii, bo widziała jej konsekwencje na własne oczy.  Tak w czasie wojny jak i później. Zdawała sobie sprawę, że ta „hydra”, której łby wciąż odrastają, przepoczwarza się, ale nie ginie. Mówiła, że wspólnym mianownikiem totalitaryzmów jest dążenie do wprowadzenia relatywizmu moralnego poprzez obalenie uniwersalnego systemu wartości i zastąpienie go antywartościami. Relatywizm moralny prowadzi z kolei do destrukcji osoby ludzkiej oraz osłabienia więzi ludzkiej wspólnoty. W wyniku tego ludzie zatracają zdolność myślenia, łykają  fałszywe informacje, albo celowo mylnie interpretowane są fakty. To doprowadza do przemocy światopoglądowej, lansowania antywartości.

Szukając przykładu na gruncie polskim, profesor wskazuje na zniszczone ideowe dziedzictwo „Solidarności”, zapaść demograficzną, utratę bazy materialnej –bo kraj przekształcono w rynek zbytu oraz usług, a także na atak środowisk patriotycznych. W kontekście ujawnionych ostanio afer przekonujemy się, że diagnoza jest idealnie trafna.

                  Jakże smutno, że tracimy kolejny autorytet. Wieczny odpoczynek racz jej dać Panie...