Literatura i sztuka
"...jak świątki przy drodze"
dodane 2014-05-06 10:41
Zastanawiające jest to, że choć wiele mówi się o wartości małżeństwa, nie ma to jednak odzwierciedlenia we współczesnej kulturze. I to obojętnie czy tej niskiej- dla mas, czy też ambitniejszej- z „wyższej półki”.
Walentynki, maj jako miesiąc zakochanych, urocze spotkania zwane randkami, romantyczne wieczory nie funkcjonują w świadomości większości z nas jako czas i miejsce dla zakochanych małżonków.
Wszelkie przekazy kultury masowej przemycają obraz zakochanych narzeczonych, co oczywiście jest naturalne, ale i niestety „zakochanych” po raz kolejny i n-ty, rezygnujących z danej przed ołtarzem obietnicy, że „cię nie opuszczę aż do śmierci amen”. Ale sa wyjątki, choć pochodzące sprzed kilkudziesieciu lat. W dorobku poetyckim rodzimych i obcych poetów znajdziemy ciekawe liryki nie wpisujące się w ten „awangardowy” marsz odcinania wiernej miłości od małżeństwa. Spójrzmy na zachwyt i intensywność uczuć zakochanego wciąż młodą i świeżą miłością małżonka w wierszu Juliana Tuwima:
„(…)I śmieję się do siebie, i nie wiem sam, co robię,
I ze wzruszeniem mówię: ja z żoną, żona, żonie...
Błękitno-złota moja! Wiosenna i jesienna!
Ty, co dzień po raz pierwszy ujrzana i kochana!
Spójrz, proszę, w oczy moje; ta sama moc niezmienna,
ta moc, co jeno rzuca w pokorze na kolana! „
(***)
W wierszu K.I. Gałczyńskiego „Modlitwa do Anioła Stróża” pada nietypowa prośba:
„Aniele Boży, Stróżu mój,
do żony mojej steruj
na swej łódce z niebieskiego papieru
i powiedz jej, że kocham ją,
Aniele Stróżu mój.”
Anna Kamieńska zaś - od wielu lat moja ulubiona poetka - wzrusza obrazem miłości małżeńskiej tych, którzy potrafia "istnieć w sobie podwójnie", miłości, która nie zmienia się mimo starości, zmarszczek i chorób, trwajacej do końca, do ostatniej łzy:
„Że tak im było dane
zestarzeć się jak świątkom przy drodze
tak samo spróchniali
tak samo
poorani mrozem i zawieją
Że tak im dozwolono
iść serce w serce
biodro w biodro
zmarszczka w zmarszczkę
Że tak im darowano
istnieć w sobie podwójnie
i milczeć wzajemnie
Że tak im dopuszczono
by nawet w sen wchodzili razem
on ją obejmował na poduszce
by o kamień snu nie zraniła stopy
Że tak ich wysłuchano
aby to on
czerwone jabłko niósł jej do szpitala
i ukląkł w jej ostatniej łzie „
(„Małżeństwo”)