Literatura i sztuka, Z życia
Bóg i bożki
dodane 2014-04-09 16:13
Moim ulubionym aforystą jest Jacek Wejroch.
Stwierdził on niegdyś: "Gdzie nie ma Boga, zjawiają sie bożkowie".
I nie muszą to być złote cielce. Są to różne cielaki, cielątka i ich podgatunki w postaci mód, którym niewolniczo hołduje sporo ludzi. Jedną z nich jest bożek poprawności. Wysiłek, by nikogo nie urazić swoją wiarą, nie obrazić czyichś uczuć religijnych ( częściej areligijnych) krzyżykiem na szyi, wieodzietnością, czy sprzeciwem wobec ideologii gender.
Drugiej z tych mód na imię "prawo wierzących do nieograniczonego milczenia". Można wylewać hektolitry tuszu w rozlicznych publikacjach, zapełniać czasy antenowe czym sie da, zawojować dyskusjami rodzinnymi na każdy temat. Byle nie poruszyć kwestii religijnych, byle nie opowiedzieć się za życiem, byle nie ośmielić się bronić Kościoła. Bo zaraz będzie to uznane za nadużycie, agresję, zniechęcanie nieprzekonanych do Kościoła itp. Jakby opowiedzenie się za Jezusem odbierało władze umysłowe, pozbawiało wiedzy, z mety deprecjonowało, a nawet było nietaktem wobec myślących inaczej. I choć dla katolików jest to upokarzające, trzeba przyznać, że często na to przyzwalamy. Dla wygody i dla świętego spokoju. Jeśli to prześpimy, może się okazać później, że - jak pisze J. Wejroch - bilans całokształtu twórczości nie będzie korzystny, bo :
"Trudno umrzeć jak mądry, kiedy żyć trzeba jak wszyscy głupi".
ps. Dzisiejszy tekst powstał pod wpływem dyskusji, jaka powstała w "komentarzowni" pod moim ostatnim wpisem. Ale nie tylko.