Z życia, Blisko Pana
Zakony, które nie powstały?
dodane 2014-02-26 14:43
W poniedziałkowy poranek
W poniedziałkowy poranek słońce świeci raczej wiosennie i optymistycznie.Wrzucamy do bagażnika narty, kijki, torbę z potrzebnymi rzeczami i wyruszamy na miejsce, skąd nasz ośmioletni ministrant, pod opieką gwardiana franciszkanów - o. Wita, wyruszy na swoje pierwsze narty. Klasztorek, jak mówi się u nas o miejscu za miastem, gdzie znajduje się klasztor i grota lurdzka, a gdzie w latach pięćdziesiątych więziono kard. S. Wyszyńskiego, nie jest zwykłym miejscem. Znajduje się na łagodnym wzniesieniu, skąd rozciąga się widok na miasteczko i okolice. Z tej perspektywy zawsze ma się nieodparte wrażenie, że wszystkie doczesne problemy zostają tam - na dole. Tu zaś przekracza się próg pustelni.
Wjeżdżamy powoli, mgiełka dziwnym sposobem współgra z aurą słoneczną, nie przesłaniając niczego. Grota lurdzka spowita jest zamglonym, ostrym powietrzem jak mistycznym welonem.
Synek pyta po kilkuminutowym milczeniu, co trzeba zrobić, by utworzyć zakon. Zaskoczył mnie. Myślałam, że jego głowę zaprzątają myśli i emocje związane z wyjazdem na obóz narciarski. Widocznie i na niego działa genius loci. Wyjaśniam, że najpierw trzeba światła Ducha św., szczególnego rozeznania, wizji celu, który przyświecałby nowemu zakonowi, później zgody papieża. Ale zaraz dodaję, że jest już tyle zakonów, a każdy ma swój szczególny charyzmat, więc...Tu chcę dodać, że nie ma potrzeby myśleć o nowych zakonach.
Ale mój mały myśliciel kwituje: "Na pewno nie istnieją jeszcze wszystkie zakony, które mają powstać."
Nie wiem, co odpowiedzieć. Nie pierwszy raz wprawił mnie w zdumienie. Co będzie za parę lat?