Z życia
Młodzi
dodane 2014-02-11 09:57
Na gwiazdkę podarowałam mojemu buńczucznemu 21-letniemu synowi książkę R. Sigmunda pt. "Byłem w niebie".
Na gwiazdkę podarowałam mojemu buńczucznemu 21-letniemu synowi książkę R. Sigmunda pt. "Byłem w niebie". Intencję miałam szlachetną - przemawiała przeze mnie potrzeba zatrzymania go w pędzie szaleństw młodości, skłonienia do refleksji, wyczulenia na Prawdziwą Rzeczywistość, jaką jest Niebo. (Książka jest naprawdę niesamowita.)
A ponieważ Piotr(bo tak mu na imię) chciał być miły, tuż po wieczerzy wigilijnej "zagłębił się" w lekturze na ...kilkanaście minut, dziękując za prezent i stwierdzając, że książka jest dobra. Miałam nadzieję, że sięgnie po nią później, ale następne dni skazały opis Nieba na poniewierkę po nieposprzątanym pokoju.
Zaczęłam ją więc czytać ja, później mój mąż, później nasz 8-letni synek prosił o przeczytanie mu ciekawszych fragmentów, a następnie w kolejce do lektury ustawili się: znajoma, przyjaciel męża itd.
Póki co obdarowany książką nie miał potrzeby powrotu do niej. Skończyło się więc na tym pobieżnym oglądzie w Wigilię, co przypomniało mi niechlujne przerzucanie tabloidów, zatrzymywanie wzroku na słowach i zdaniach szczególnie wpadających w oko. Pospieszne "poniuchanie" jak mówił prof. T. Ulewicz na swoich wykładach z literatury staropolskiej.
Niedługo później sprzątałam z siostrzeńcem mieszkanie po moich zmarłych rodzicach. Wśród licznych rzeczy wpadł mi w ręce modlitewnik. A ponieważ siostrzeniec będzie teraz lokatorem mieszkania po swych dziadkach, zaproponowałam mu, by zrobił użytek z modlitewnika. "Weź. Pomodlisz się czasem za dziadków." Nie sądziłam w jakie zakłopotanie wprawię tego młodego człowieka. Potrzymał przez moment w ręce kłopotliwy prezent i zaproponował przyjacielowi, który pomagał nam w sprzątaniu: "Wiesz, co? Może daj go twojej mamie. Ona lubi się modlić".
Dwa obrazki nieco mnie przygnębiły.
Dlaczego Pan Bóg nie jest dla młodych atrakcyjny? Przegrywa z szumem tego co zewnętrzne. Barwami tego co kuszące. Czy wchodzenie w dorosłość i pyszna oceny swoich możliwości musi znieczulać na Boga?
A może myślą, że mają czas?
A może to kwestia łaski, którą się albo ma albo nie?