Listopadowa zaduma
dodane 2024-11-09 06:28
Czy naprawdę chcę żyć Ewangelią i wierzę w obietnice naszego Pana?
Gdy byłem na pogrzebie mojego kuzyna to taka mnie myśl naszła: widzisz jest w trumnie, podejdź więc do niej i pomódl się o jego wskrzeszenie jak jesteś taki święty. Tak, teraz w kościele i przy wszystkich ludziach. Jesteś w stanie to zrobić teraz z Bogiem? Nie? I nigdy nie będziesz. Widzisz więc o co się modlisz. Nigdy niczego takiego od Boga nie wymodlisz, a chcesz wiarą góry przenosić. Śmierć jest bezwzględna, tak jak starzenie się, czy choroba, tak stała jak góra. No właśnie. Tylko, że na wynalezienie aspiryny to ludzkość czekała kilka tysięcy lat, a do tego czasu angina i grypa były śmiertelnymi chorobami. No, ale modlitwa to nie nauka, tutaj jest czysty duch. To prawda, lecz w Kościele zawsze byli i są charyzmatycy, którzy modlitwą uzdrawiają, Bóg z nimi współdziała. Ale nie z tobą. Też nie jest tak do końca, ponieważ, gdy 17 lat temu zaczynałem się systematycznie modlić modlitwą świętej Gertrudy Wielkiej to nie wyobrażałem sobie jak można odmówić 200 milionów tych modlitw (szatańska norma na świętego Michała Archanioła) a tym bardziej 4 ich miliardy (szatańska norma na Matkę Boską). Było to wówczas dla mnie absolutnie niemożliwe, zwłaszcza, że doświadczyłem własnych ludzkich ograniczeń, odmawiając w 100 dni 100 tysięcy tych modlitw. Uważałem wówczas, że to jest wszystko na co mnie było stać. Jednak Bóg mi pokazał, że tak nie jest, a niedawno przekroczyłem nieco ponad 5 milionów razy tę normę (na Matkę Boską), a nawet nieskończenie wiele razy, co było dla mnie wcześniej nie do pomyślenia, nawet jeszcze rok temu. Stanąłem więc zupełnie bezsilny przed trumną mojego kuzyna, nic już nie mogłem zrobić dla niego poza uzyskaniem odpustu zupełnego (co może mu się bardzo przydać) i tak sobie pomyślałem: dzisiaj nie jestem w stanie ciebie wskrzesić (a dokładnie Bóg na moją modlitewną prośbę), ale być może Bóg obdarzy mnie taką wiarą kiedyś w przyszłości i będzie to wówczas możliwe, gdyż rzeczy zaczynają się powoli dziać tak jak to było w przypadku wybawiania dusz z czyśćca i od śmierci wiecznej. Zatem ufam Bogu, że chce mi to dać, a w każdym razie mam się o taką wiarę usilnie starać. Więc będę to czynił.
P.S. Świętość co prawda nie polega na przenoszeniu gór, ale jak nie mając wiary jak ziarnko gorczycy skutecznie świadczyć o tym, że Bóg jest najpełniej w Kościele Katolickim, skoro święte życie mają i protestanci, i prawosławni, i wyznawcy religii mojżeszowej, i muzułmanie, i hinduiści, i szintoiści, i braminiści, i buddyści, i konfucjaniści, i taoiści, i wyznawcy religii pierwotnych, a nawet niewierzący? Skoro jest tak wielkie wylanie Ducha Świętego u protestantów? Wiara jak ziarnko gorczycy ma służyć umocnieniu wiary w Kościele, odwróceniu się wszystkich ludzi od grzechu, przemianie skażonej grzechem natury i być czytelnym znakiem dla świata, że to właśnie w Kościele Katolickim, a nie gdzie indziej Bóg objawia się najpełniej i chce, aby każdy człowiek był Katolikiem a nie kim innym. Zatem wiara jak ziarnko gorczycy ma również wymiar misyjny.