Wybory prezydenckie w Polsce w 2025 r.
dodane 2025-05-12 17:51
Nadprzyrodzony charakter wyborów w Polsce okiem teologa-amatora.
Od mniej więcej 2008 roku daje się zauważyć rosnąca walka dobra ze złem w trakcie wyborów w Polsce. Z jednej strony PiS i siły konserwatywne po stronie dobra, a z drugiej KO po stronie zła. PiS i Solidarność pragną budować system społeczno-polityczny w oparciu o zasady katolickie, próbują tworzyć system przyjazny Kościołowi Katolickiemu i innym chrześcijańskim wyznaniom, a z drugiej strony KO i Lewica szeroko rozumiana wprowadzająca wojujący ateizm, próbująca stworzyć system laicki wrogi Bogu. I te dwie koncepcje ścierają się podczas wyborów co było widać zwłaszcza jesienią 2023 roku w wyborach parlamentarnych. Wtedy wskutek frekwencji wyższej niż w 1989 roku, kiedy społeczeństwo opowiedziało się za Solidarnością a przeciw PZPR, myślałem, że wybierając KO, Lewicę i Trzecią Drogę opowiedziało się za satanizmem, który jest reprezentowany przez te partie. Jednak głosowanie nad ustawą aborcyjną, którą odrzuciły w sejmie wspólnie PiS, Konfederacja i PSL sprawiło, że wybór w 2023 daje jakąś nadzieję, że wybory prezydenckie w 2025 mogą zablokować proces pogrążania się struktur państwowych w systemowym złu. Czy ma to jakieś znaczenie, co się wybierze? Ma. Dla przykładu, gdy Haiti w sposób parlamentarny oddało państwo szatanowi (sprawa była głośna w mediach) to prawie natychmiast doświadczyło trzęsienia ziemi na wielką skalę, z tysiącami zabitych ludzi, tak, że musiała być udzielona pomoc międzynarodowa a samo państwo jest pogrążone w chaosie od ponad półtorej dekady, gdzie w państwie rządzą gangi, a władza państwowa jest zepchnięta na margines. We Francji, która jest krajem laickim, proces rozpadu struktur państwowych jest już obserwowany od jakiegoś czasu, i stale się pogłębia. Do tego dochodzą głębokie podziały w społeczeństwie.
W Polsce podobne podziały już mają miejsce od około 10 lat i zdaniem polityków Polska jest na krawędzi wojny domowej. Gdyby ona nastąpiła, wówczas skłócone społeczeństwo byłoby łatwym łupem dla Rosji lub Niemiec jeśliby one chciały nas zaatakować. Gdy dojdzie AfD do władzy wtedy taki scenariusz byłby dość prawdopodobny, zwłaszcza, gdyby chaos w Polsce się pogłębiał. Wtedy Niemcy mogłyby się pokusić od odzyskanie ziem zachodnich a Rosja Warmii i Mazur lub nawet wschodniej ściany Polski. Wybór Karola Nawrockiego na prezydenta Polski byłby najlepszym wyborem, gdyż z jednej strony mielibyśmy dobre układy z USA (prezydent Karol Nawrocki) a z drugiej strony fundusze europejskie, pozyskiwane przez Donalda Tuska jako premiera, służące rozwojowi Polski. Fundusze te były skutecznie przez niego blokowane za kadencji PiS, tak że wskutek tego musiało ono oddać władzę w 2023, gdyż nie poradziło sobie ono z tym problemem a ich brak był coraz dotkliwszy dla gospodarki. Dlatego też szybkie wybory po zwycięstwie Karola Nawrockiego byłyby niewskazane, gdyż ewentualna wygrana PiS i Konfederacji powiązana z przejęciem władzy spowodowałaby ponowne ich zablokowanie, co w sytuacji intensywnych zbrojeń Polski mogłoby być groźne dla obronności państwa. Wypłata tych środków przewidziana jest na cztery a nie na dwa lata, zatem obecny układ rządzący musiałby trwać jeszcze dwa lata. Nie byłoby to takie złe, gdyż prezydent Nawrocki zapobiegłby niszczeniu PiS, co mogłoby doprowadzić do wojny domowej, wskutek tego, że broniące się PiS wyprowadziłoby ludzi na ulice, nastąpiłaby fala strajków Solidarności stojącej po stronie PiS, które krwawo spacyfikowane doprowadziłby do podziału wewnątrz wojska, służb i Policji co w efekcie dałoby wojnę domową. Gdy zwycięży Rafał Trzaskowski to wystąpienie takiego scenariusza jest prawdopodobne.
Co do mieszkania pana Karola Nawrockiego kupionego od pana Jerzego. Jestem rencistą i wiem co to znaczy radzić sobie samemu. W podobnej sytuacji jak pan Jerzy był brat mojej szwagierki. Miał 36 lat, mieszkał sam. Gdy dostał wylewu nie było nikogo, kto by zadzwonił po pogotowie, a szybka pomoc mogłaby mu uratować życie. Podobnie było z moim wujkiem, który zmarł na cukrzycę i znaleziono go martwego gdy się już rozkładał. To, że pan Jerzy w swoim wieku dostał się do DPS-u to jest najlepsza rzecz jaka mogła go spotkać. Bo gdyby nawet pan Nawrocki przychodził do niego parę razy w tygodniu, to jest mało prawdopodobne, że gdyby zasłabł to byłby akurat w pobliżu i wezwałby pomoc. A w DPS-sie cały czas jest pod nadzorem, ma opiekę lekarską, wyżywienie, nie jest sam, ma pomoc psychologa. Jak gdybym się dostał do ZOL-u i był w sytuacji pana Jerzego to bym się cieszył, gdyż to co dostał od ludzi związanych z Karolem Nawrockim (załatwili mu DPS w Gdańsku) jest o wiele lepsze niż samotność i ewentualna opieka pana Nawrockiego. A jeśli ktoś myśli, że dostać się do DPS-u jest łatwo i jest to sprawa złożenia podania, to jest w błędzie. Wiele podań jest odrzucanych, zwłaszcza w tak dużym mieście jak Gdańsk, gdzie placówek pomocowych jest mało, a starających się jest dużo i trzeba mieć niezłe ,,plecy”, aby tam się dostać. W każdym razie ja bym się cieszył na miejscu pana Jerzego, gdyż nawet nie czekał zwyczajowych 2-3 lat, tylko od razu dostał tam miejsce. Zatem ma o wiele lepiej niż wynika to z umowy między nim a panem Nawrockim, który zorganizował mu realną pomoc. Natomiast gdyby pan Jerzy zawarł taką umowę z panem Trzaskowskim to ten w ramach swojego programu wyborczego zaproponowałby mu zapewne eutanazję. I taka jest różnica między panem Nawrockim a panem Trzaskowskim.