Czy sama wiara wystarczy?

dodane 08:22

Medytacje nad rzeczywistością.

Przez dwa tysiąclecia utarło się w Kościele przekonanie, że sama wiara wystarczy, że wystarczy rozwijać jedynie teologalną cnotę wiary i do tego nadzieję i miłość. O resztę miała się troszczyć Boża Opatrzność, a w razie męczeńskiej próby Duch Święty miał dodawać sił do zniesienia tortur. I to rzeczywiście dobrze funkcjonowało do XVI wieku, do czasów Reformacji. O tego czasu ludzie zaczęli pytać co ja mam konkretnie z tej wiary tu na ziemi. Czy mam prawo oczekiwać od Boga, że w sposób nadprzyrodzony będzie mi pomagał lub też da mi nadprzyrodzone zdolności, na podobieństwo anioła, do tego, aby mi było dobrze na ziemi? Czy pychą żywota jest postawienie takich wymagań Panu Bogu? Czy jest to pycha żywota, czy nie, to różnie można na to popatrzeć. Można powiedzieć, że jest, a można powiedzieć, że nie, gdyż Chrystus zmartwychwstając unieważnił przekleństwo Boga po grzechu pierworodnym (np. czego np. znakiem jest ustanowienie sakramentu małżeństwa opartego na porządku rajskim a nie starotestamentalnym), czyniąc możliwym odzyskanie utraconej rajskiej natury, która miała prawdopodobnie również jako swoją wewnętrzną własność nadprzyrodzoną władzę nad światem materialnym, wynikającą z mocy Boga, gdyż jak mówi Pismo: niewiele mniejszym uczyniłeś nas od aniołów. A aniołowie taką władzę posiadają. Już starożytni Chrześcijanie wierzyli, że można odzyskać utraconą rajską naturę, a cel ten chcieli osiągnąć poprzez praktykę postu o chlebie  i wodzie w środy, i w piątki. Sama praktyka nie wystarczyła, ale z pewnością jest to krok w dobrą stronę. Trzeba szukać dalej i głębiej.

 

I jak się ma to do rzeczywistości obecnej? Otóż świat odwrócił się od Boga gdzieś w połowie XVIII wieku po wielkim trzęsieniu ziemi, które dotknęło Lizbonę zabijając około 50 tysięcy ludzi. Wtedy wielu ludzi utraciło wiarę, zdając sobie sprawę z tego, że ,,Bóg nie działa", że albo Boga nie ma, albo tak się ukrył, że nie chce interweniować w ziemskie sprawy. Stąd nastąpił zwrot w kierunku magii i czarów, które tliły się przez całe średniowiecze, by wybuchnąć z mocą na początku XIX wieku, kiedy zaczęto odczytywać runy i poznawać magię druidów. I tak przez sto lat Europa, a później świat odszedł od Boga. Teraz to jest już zwykła zapaść Kościoła, który jest w dużej mierze zgnity. Można przypuszczać, że Duch Święty zostawi mały Kościół, który przez dłuższy czas nie będzie miał wpływu na losy świata, o ile szybko nie nadejdą zapowiadane kary w Medjugorje. I jaka jest lekcja dla nas, widząc to co się dzieje. Moim zdaniem nie ma racji np. św. Ludwik Grignon de Montfort, gdy pisze, że sama wiara wystarczy. Rzeczywistość pokazuje, że ludzie nie chcą takiego Kościoła. Gdyby to była mała grupa, np. sto milionów ludzi, to można by było taki stan potraktować jako wynaturzenie, ale jeśli to jest parę miliardów ludzi to trzeba się zastanowić jaka jest prawdziwa natura człowieka. Czy zwrot w kierunku magii i czarów wynika z zepsutej natury człowieka, czy też posiadanie nadprzyrodzonych zdolności (zabranych przez Boga człowiekowi po grzechu pierworodnym) jest częścią natury człowieka, czego człowiek posiada ślad w duszy, którego Bóg nie zatarł, a który to ślad jest takim ościeniem, oprócz głębokiego pragnienia Boga, kierującym człowieka w stronę tego co nadprzyrodzone. Szatan wie, że człowieka nie da się zamknąć w świecie materialnym stąd oddziałuje na człowieka dwojako, użyczając mu swojej mocy, gdy człowiek ucieka się do magii, czym zaspokaja potrzebę nadprzyrodzonej władzy oraz staje się w zamian jego bogiem, zaspokajając potrzebę bóstwa. No i szatan działa, w przeciwieństwie do Boga, który nie działa. Konkurencja.

 

Zatem wnioski są dwa: po pierwsze przyszły Chrześcijanin ma być charyzmatykiem, posiadającym wiarę jak ziarnko gorczycy, a po drugie ma być mistykiem, oglądającym Boga twarzą w twarz jak Mojżesz lub Apostołowie na Górze Tabor. To co było udziałem wybranych powinno się stać udziałem wszystkich. Wtedy, gdy już niedługo nadejdą zapowiadane kary w Medjugorje, wówczas nie nastąpi po nich, po pewnym czasie, nawrót do tego co było, z tym, że jeszcze z większą mocą. Idealnie by było, aby każdy wierny był dużo silniejszy od całego piekła, świętością i mocą pochodzącą od Boga, i aby był jeden Pasterz i jedna Owczarnia. Wówczas zrealizowałaby się możliwość odzyskania utraconego raju, którą to Chrystus uzyskał zwyciężając pokusy szatana na pustyni, które były tymi, na których polegli Adam i Ewa w raju. Wtedy ludzkość dokończyłaby swojego uświęcenia. Jest to jedna z możliwości, o których mówiła Matka Boska w Medjugorje (nie wprost, ale to można wyinterpretować z Jej wypowiedzi. Oczywiście o ile Kościół zatwierdzi objawienia co nie nastąpi prędko, gdyż będą one trwały, aż do śmierci ostatniego widzącego. Nawet po zapowiadanych karach będą trwały, jeśli te kary przeżyją widzący).

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024

Ostatnio dodane