Zmiana premiera i co z tego wynika.
dodane 2017-12-08 09:53
Jak zmiana premiera ma się do objawień Fatimskich, Alicji Lenczewskiej i Adama Człowieka.
Cóż, rok 2017 mija i obyło się bez katastrofy cywilizacyjnej. Pan Bóg dał jeszcze trochę czasu ludziom, ale Jego cierpliwość ma swoje granice i w ciągu najbliższych lat do takiej katastrofy może dojść. Pytanie kto będzie organizował tę resztę, która pozostanie - Bóg czy ci, którzy przetrwali, a może razem. W każdym razie skoro rok 2017 się kończy i nie wiadomo kiedy tak naprawdę zapowiadana katastrofa ma nadejść, więc priorytetem stał się rozwój gospodarczy a nie duchowy Polaków, choć za parę lat może się okazać, że był to błąd. Więc co mamy robić? Modlić się i pracować, i mieć gdzieś w tyle głowy tę świadomość, że czas podliczenia ludzkości jest bliski. Serce Maryi zatryumfuje, ale przedtem ma nadejść czas próby dla Kościoła i może się okazać, że łaska jaka się dokonała za rządów pani Premier Szydło czyli wzięcie Chrystusa za Króla i Pana jest o wiele większym osiągnięciem niż program 500+, czy rozwój gospodarczy. Pani premier Szydło nie było na uroczystościach w Krakowie, ale byli członkowie jej rządu, którzy musieli mieć jej aprobatę na uczestnictwo. Byli marszałkowie Sejmu i Senatu, posłowie i senatorowie, no i był sam prezydent co jest bardzo ważne, gdyż on reprezentował całe państwo. Zatem był komplet władzy: ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej. Naród reprezentowali wierni. Tak, to, że PiS doszedł do władzy to było Opatrznościowe, gdyż dzięki temu Intronizacja Chrystusa na Króla i Pana odbyła się zgodnie z tym, co było napisane w objawieniach s.b. Rozalii Celak. Zrobiono to na parę miesięcy przed przypuszczalną karą. Jednak do niczego nie doszło. Skoro jednak w ostatnim orędziu z Medjugorje z 25-ego listopada 2017 roku Matka Boska mówi o osobistym spotkaniu każdego człowieka z Jezusem, to ten czas przepowiadany przez paru współczesnych proroków może być już nieodległy. Wcześniej Matka Boska takich rzeczy nie zapowiadała. Zatem czas wypełniania się proroctw o końcu tej cywilizacji i budowie następnej może być już bliski. Ile to może potrwać? Cóż, jeśli nie stanie się to w ciągu najbliższych 10-ciu lat, to można przestać czekać, zwłaszcza, gdy zaczną umierać widzący w Medjugorje, choć to żywotni ludzie i do 90-tki każdy może dożyć. Wystarczy, żeby zmarł jeden, żeby zanegować całe objawienia jako pochodzące najprawdopodobniej od szatana. Tak więc górny kres oczekiwania na wypełnienie się proroctw oszacowałbym na jeszcze trzydzieści parę lat, gdyż widzący mają teraz ponad 50 lat (paru z nich).
Skoro nie 2017 rok to nie wiadomo jaki, przypuszczenia są różne (najbliższe to rok 2020 lub też 2038 - za Wincentym Łaszewskim), jednak dla ludzi będzie to pewne zaskoczenie. Napięcie z jakim oczekiwano końca świata opadnie i procesy rozłamowe w Kościele, i poganienie świata nabiorą tempa. Gdy kult szatana stanie się publiczny i będzie przymusowy pod karą śmierci, wówczas ma nastąpić bezpośrednia interwencja Boga, który odnowi Kościół i świat. My jako wierzący mamy nie tracić nadziei na to, że historia ludzkości jest w ręku Boga. Mamy nie tracić wiary, nadziei i miłości, i wiernie trwać przy Krzyżu Chrystusa, przy prawdzie Jego Zmartwychwstania i przy depozycie wiary, i Tradycji reprezentowanego przez nauczanie Apostołów, proroków, Ojców Kościoła, Sobory Powszechne. Jeśliby te wszystkie proroctwa były zwykłym zwodzeniem szatana, wypowiadanymi po to, aby wywołać zniechęcenie wśród wiernych i Hierarchii to byłoby to nawet korzystne, bo z tego wynikałoby, że plany Boga mogą być zupełnie różne i być otwarte na pragnienia człowieka. A to mogłoby oznaczać, że świat mógłby istnieć nawet jeszcze G (G to taka ogromna liczba, można znaleźć jej opis w internecie) lat o ile ludzkość będzie zjednoczona z Bogiem. W dziejach Kościoła było wielu świętych, którzy chcieli cierpieć za świat i za zbawienie grzeszników - np. św. Wincenty Pallotti, św. Hiacynta i św. Franciszek Marto, i inni. Czyli w przypadku fałszywości objawień, np. z Medjugorje mielibyśmy dwa procesy: jeden to poganienie świata a drugi to jego uświęcanie dokonywane we współpracy z Duchem Świętym, które wzięłoby górę nad grzechem tak, że Kościół byłby na końcu świata bez skazy, zmarszczki czy czegoś podobnego.