Nowy rok akademicki się zaczął.
dodane 2017-10-04 11:24
Zatem napiszę o swoim ideale naukowca.
Z moich obserwacji wynika, że jeśli ktoś chce być naukowcem to powinien być takim św. Tomaszem z Akwinu do czwartej potęgi. To co miał św. Tomasz (oprócz olbrzymiej pokory, miłości, posłuszeństwa Bogu, i Kościołowi, nadprzyrodzonej cnoty czystości) to miał fotograficzną pamięć do książek. Jak przeczytał jakąś książkę to ją pamiętał przez całe życie, tak jakby była przed nim otwarta. Miał nadprzyrodzone zrozumienie treści przeczytanego materiału, miał nadprzyrodzoną inteligencję i był pod ogromnym natchnieniem Ducha Świętego. Ale to jest dopiero połowa tego co powinien mieć dobry naukowiec. Powinien on pracować poza czasem z bardzo dużą wydajnością, czyli mieć to co mają sataniści. Na przykład poza czasem powinien on przeczytać z miliard książek dziennie (jak trzeba to je dokładnie przeliczyć) i bilion publikacji (przeczytać, przeliczyć) no i zrozumieć je bardzo dogłębnie oraz zapamiętać na całe życie. A przy tym powinien on popracować tak, aby co tydzień napisać jakąś ciekawą i odkrywczą publikację. Jeśli komuś mało to można sobie pomyśleć, że dobry naukowiec powinien mieć umysł i wiedzę na podobieństwo anioła, powinien objąć swoją wiedzą i umysłem całość stworzenia, tak, aby ono nie miało przed nim żadnych tajemnic jeśli chodzi o sferę naturalną, a ponadto powinien on znać całe objawienie zawarte w Piśmie Świętym i nim żyć. Wszystko to byłoby darem od Ducha Świętego i to takim, że świętość życia wyprzedzałaby umiejętności i dary naukowe, tak, aby w centrum życia naukowca był Bóg a nie praca naukowa. Bóg nie byłby traktowany instrumentalnie jako źródło natchnienia, tylko praca naukowa byłaby działalnością rozpoznaną jako wola Boża, a natchnienia byłyby skutkiem miłości do Boga i bliskiej więzi z Nim. Kiedy mówiłem o podobnych rzeczach na KUL-u to profesor powiedział: ale jak to zrobić. Może właśnie droga stu kroków będzie odpowiedzią na ten problem. Inaczej uniwersytety dalej będą opanowane przez satanistów. Jak to już pisałem - nikt w to nie uwierzy dopóki samemu się tego nie osiągnie. Trzeba więc czekać, modlić się, pokutować i patrzeć jak będzie działał Bóg.