Cicha wojna
dodane 2017-06-14 01:59
Refleksje na temat pielgrzymki do Fatimy.
Cóż, przykro to stwierdzić, ale, we Francji zwłaszcza, ludzie nienawidzą Boga i Kościoła. Obwiniają Go o to, że jest przyczyną wszelkiego zła, zwłaszcza rozplenienia się biedy i wojen. Kościół budował wspaniałe katedry, mając dookoła morze biednych, którym dawał ochłapy ze swego bogactwa. Tak samo było z monarchiami. Rządy sprawowała arystokracja, która dopuszczała i było jej to obojętne, że ludzie masowo umierali na ulicach. Więc społeczeństwa wybrały szatana za boga, który doprowadził do niebywałego wzrostu zamożności społeczeństw Europy Zachodniej, niemniej jednak poprzez rozwój kolonializmu i niewolnictwa, które deptały inne narody i społeczeństwa, a przysparzał bogactwa Europie. Teraz sama Europa stała się obiektem agresji kolonialnej ze strony innych państw. Satanizm niestety został, doprowadzając do upadku Kościoła na Zachodzie. Jego miejsce chce zająć islam. Bóg również nie chciał takiego Kościoła, o którym pisał ks. Karol Wojtyła w swoim artykule o podróży po Europie Zachodniej. Kościoła pozorów i pustych gestów, Kościoła nieczułego na biedę społeczeństwa i nieczułego wobec rosnącego głodu prawdziwego Boga, głodu często sobie nieuświadamianego. W Hiszpanii próbowano opętać mnie we śnie, a we Francji opętać seksem. Tak jak to robiono do tej pory ze wszystkimi członkami Kościoła. Opętywania jednego po drugim. Ludzie, żyjąc w świecie pozorów byli łatwym celem dla satanistów, którzy wymagali i wymagają prawdziwego kultu szatana, pełnego poświęcenia dla sprawy. Bóg też tego wymaga, ale nie zniewala człowieka, pozostawiając jego sumieniu stopień zaangażowania w relację z Bogiem. To co próbowano zrobić ze mną robiono z miliardami innych ludzi. Tak samo było w Walii, gdzie pracowałem. Ciężką pracą próbowano mnie zmusić do wyboru szatana, który by mi pomógł wykonywać ciężką pracę. Na szczęście miałem nadprzyrodzony dar ciężkiej pracy, którą otrzymałem od Boga jako dar za 100 kroków i z pracą tą, którą wykonywałem dobrze sobie poradziłem. Jednak ze smutkiem trzeba stwierdzić, że już po roku czasu otworzyły się przede mną takie perspektywy o jakich w Polsce mogłem tylko pomarzyć i czego tutaj nigdy nie miałem. Dlaczego więc nie zostałem? Cóż, wybrałem rozwój wiary kosztem awansu społecznego. Czas pokazał, że radość w skromnym życiu jest lepsza niż uwiąd życia duchowego, ale życie w dostatku. W Zjednoczonym Królestwie nie rozwinąłbym się tak jak to jest teraz w Polsce, choć parę pomysłów stamtąd przywiozłem.
Tak więc od wielu lat trwa cicha wojna między Katolikami a satanistami. Tak samo jest w Polsce, gdzie służby próbują mnie złamać skromnym życiem i silnym naciskiem, który jest wykorzystywany do pracy niewolniczej. I takich ludzi Bóg każe kochać mimo wszystko. Innych nie ma lub jest ich bardzo niewielu. Stąd też zrodziła myśl o tym, aby ludzi zachwycić Bogiem, od tej resztki Kościoła poczynając a na satanistach kończąc. Będąc na Zachodzie miałem wrażenie, że idea jest nośna i godna uwagi. Zatem metoda stu kroków została zasiana, zwłaszcza we Francji. Teraz służby będą się musiały określić, czy budować państwo w coraz większym stopniu na Bogu, czy skazać się na marginalizację w niedalekiej przyszłości. Zaczynając od wojny skończymy na miłości. Metoda zyskała uznanie w Watykanie, a jej kolejną zaletą jest to, że chroni przed opętaniem w sytuacji, gdy w intencji opętania zanosi modły do szatana duża grupa satanistów, a zwłaszcza gdy w tej intencji są zabijane dzieci oraz jest używana technika operacyjna. Wtedy prosty egzorcyzm może nie wystarczyć, zwłaszcza, że przecież grzeszymy, bardzo często ciężko, więc piekło może czekać z opętaniem na stosowną chwilę. Metoda 100-u kroków jak widać daje ochroną nawet, gdy ktoś popełni grzech ciężki, ale nie zwleka ze spowiedzią, i zabito dla szatana w intencji jego opętania wielu ludzi. Bóg przecież zna nasze słabości i nie odrzuca nas całkowicie, gdy ciężko zgrzeszymy, ale daje natchnienia i zachęca do szybkiej spowiedzi po upadku, aby znów wejść na drogę przyjaźni z Nim.