Przemyślenia po wykładach 4.

dodane 10:10

O tym jak dobrze być Katolikiem.

Na wykładach przedstawiono nam jak wygląda stosunek muzułmanina do Boga albo raczej do boga, gdyż na pytanie czy bóg muzułmanina jest tym samym Bogiem co Chrześcijanina nie otrzymałem jasnej odpowiedzi tylko stwierdzenie, że jest to trudna sprawa. Ale do rzeczy. Muzułmanin wierzy w boga, z którym w żaden sposób nie można nawiązać kontaktu osobowego, można tylko się do niego modlić oddając mu cześć. Po wykładzie nie można było się dowiedzieć za bardzo jak się muzułmanin zbawia, ale ma pełnić parę uczynków, za które jak wierzy będzie zbawiony. Gdy słuchałem prowadzącego wykład to czułem się, że wreszcie dobrze jest mi z Kościołem i w Kościele. Jako Katolik nie tylko mogę się modlić do Boga, ale też mogę mieć osobową relację z Nim. Piszę Katolik z dużej litery a muzułmanin z małej, nie dlatego jakbym nie szanował muzułmanów, ale dlatego, że nie jest mi obojętne, że moja religia, moja wiara jest to jedyną prawdziwą a inne nie. Mam więc wielkie szczęście bycia Katolikiem a nie na przykład muzułmaninem czy bycie bratem odłączonym, bratem Chrześcijaninem. Gdy tak nad tym myślałem, to zrozumiałem, że to jest wielka łaska od Boga, łaska tego, że jestem w Kościele widzialnym, hierarchicznym, w Jego pierwszym kręgu, że mam sakramenty do swojego duchowego wzrostu, uczestniczę w cudzie Najświętszej Ofiary, która się uobecnia za każdym razem, gdy jest sprawowana Msza Święta. I pomyśleć, że w czasie Mszy Świętej mocą Ducha Świętego zmienia się natura chleba i wina w Ciało i Krew Naszego Pana. Wystarczy najmniejszy gest ze strony Boga, aby zasłona tajemnicy się rozdarła i chleb zaczął być Ciałem a wino Krwią. Tak się to dokonało w Lanciano i w Sokółce. Muzułmanin może wierzyć, że to nie prawda, ale cuda dziejące się w moim Kościele są na tyle przekonywujące, że daleko w tyle pozostawiają wszystkie inne religie, w których również dzieją się od czasu do czasu rzeczy nadprzyrodzone, jak w ruchach charyzmatycznych na Zachodzie, ale nie na taką skalę jak w Kościele. Tak więc wykłady prowadzącego ojca były dużym umocnieniem dla mojej wiary.

2. Na innym wykładzie dowiedziałem się o istotnej różnicy pomiędzy hinduizmem a Katolicyzmem. Są to tak różne wiary, że jak to ujął prowadzący ojciec profesor hinduiści i Katolicy mogą się tylko szanować. Jak zrozumiałem istotą hinduizmu jest wyzwolenie się ze złudzenia istnienia. W Katolicyzmie wszystko co Bóg stworzył jest i jest czymś rzeczywistym, a nawet gdy to jest łatwo utracalne jak życie, zdrowie, majątek to i tak nie można temu odmówić istnienia czy wartości. W porównaniu do Boga jest to nicość, ale nie mniej jako byt przygodny istnieje. Hinduizm jest religią samozbawczą, gdzie w kolejnych wcieleniach spłaca się dług zaciągnięty w momencie stworzenia. Gdy dług zostanie spłacony to człowiek osiąga zbawienie. U nas jest inaczej. Człowiek o własnych siłach, nie jest w stanie spłacić najmniejszego swojego grzechu, musi to uczynić za niego Ktoś, kto jest w stanie to zrobić. Ktoś kto jest bez grzechu i jest na tyle doskonały, że nie tylko najmniejszy, ale każdy grzech jest w stanie spłacić. I pomyśleć, że Hess gdy się wyspowiadał za grzech ludobójstwa milionów ludzi zbawił się. Jakby mu zadać taką pokutę jaka była zadawana za czasów pierwszych Chrześcijan, która w przypadku zabójstwa trwała wiele lat, to by jego pokuta trwała kilkadziesiąt milionów lat. Podobnie jest z tymi, którzy zatwierdzili grzechy aborcji i eutanazji. Rocznie zabija się tyle nienarodzonych dzieci ile zginęło ludzi w czasie całej drugiej wojny światowej. To jest dopiero skala zbrodni. I jak tu świat nie ma być zniszczony skoro zaciągnął tak olbrzymi dług łaski u Pana Boga. Tak więc w przeciwieństwie do hinduisty Katolik nie może spłacić najmniejszego zła jakie wyrządził, gdyż grzeszy nie tylko wobec człowieka, ale i wobec Boga, który jest nieskończenie dobry. Hinduista mógłby się zapytać, że skoro Bóg uczynił zdolnym do spłaty jednego człowieka to dlaczego nie uczynił zdolnym innych ludzi? Odpowiedź może jest taka, że ten jeden człowiek, który spłacił nasz dług musiał być i Bogiem, i człowiekiem, gdyż zasługi Jezusa jako człowieka były skończone, dopiero połączone z zasługami Syna jako drugiej Osoby Boskiej nabrały zasług nieskończonych, zdolnych do zadośćuczynienia Bogu za wyrządzone zło przez człowieka.

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024

Ostatnio dodane