Naście tygodni później
dodane 2023-02-10 10:35
Zmian jak nie było, tak nie ma....
30 listopada, data ostatniego wpisu. Trochę czasu upłynęło. I znów nic. Znów zmiany kosmetyczne. No, do czerwca chyba się teraz nie pozmienia. To może w takim razie od września? Nie wiem. Huśtawka trwa. Powiedzieć, że mam jej dosyć, to nic nie powiedzieć. Ciągle jak czekający na powieszenie skazaniec. Coraz częściej marzący, by to pełne sprzecznych i gwałtownych uczuć oczekiwanie w końcu się skończyło...
Marzę o spokoju. I nawet go znajduję. W apatii. Takiej, w której skupiam się tylko na tym, co nie wymaga nie wiadomo jakich działań. Ale co jakiś czas coś mnie z niej wyrywa. Wielkie słowa, wielkie plany. Tyle że kiedy minie trochę czasu wszystko wraca w stare koleiny. Bo wyrwać się z nich... To by tyle wysiłku wymagało, prawda? Łatwiej pracować palcem. Ty zrób...
Będzie kiedyś spokojniej i sensowniej? W przewidywalnej przyszłości sensowniej nie. Więc i nie spokojniej, bo skoro niesensownie, to będzie to ciągłe miotanie się. W poszukiwaniu eliksiru młodości, świętego Graala, czy jak to tam nazwać. Ale gdyby spokojniej się zrobiło.... Wtedy na pewno pojawiłyby się inne problemy. Takie to już to życie jest, że spokojnie, z nadziejami, z radością, to już chyba było. Teraz...
Jak będzie na emeryturze? Strasznie do niej daleko. Ale jak będzie? Gdy nie zabraknie sił, a i pieniędzy będzie trochę więcej niż na życie z dnia na dzień, może byc nawet sympatycznie. Bo bez pośpiechu. Domem może faktycznie stać się cały świat.... Ale to jeszcze tak strasznie daleko...