Służba

dodane 08:00

Jaki piękny byłby świat ...

Podczas szukania tematu na dwudziesty czwarty felieton na moim blogu, zamykającego dwuletnią piśmienniczą przygodę, nurtowała mnie postawa, której dotkliwie  brakuje w dobie zbliżającej się połowy trzeciej dekady trzeciego tysiąclecia chrześcijaństwa. W małżeństwach, w rodzinach, w parafiach, w szkołach, w narodach i pomiędzy narodami. I tak powstał w mojej głowie, krótko rzecz ujmujący, dwuwiersz: Jaki piękny byłby świat / gdyby bratu służył brat.

Więcej światła w tym względzie wnoszą słowa z homilii biskupa pomocniczego diecezji elbląskiej Wojciecha Skibickiego, podczas Eucharystii rozpoczynającej tegoroczny Festyn Liturgicznej Służby Ołtarza Diecezji Elbląskiej, przytoczone w artykule pióra Łukasza Sianożęckiego, pod wymownym tytułem „Radość ze służby”, na łamach „Gościa Elbląskiego” 20/2024: „Słowo <<służba>> wśród wielu osób we współczesnym świecie nie ma zbyt pozytywnych skojarzeń i bywa niepopularne. A to dlatego, że wiąże się ono z pewnymi wyrzeczeniami, z poświęceniem, z wykonywaniem różnych zadań i obowiązków, co wielu podejmuje bardzo niechętnie. Wy jednak decydujecie się i służycie przy ołtarzu Pańskim, bo wiecie, że ta służba daje radość.”

Ktokolwiek doświadczył w swoim życiu radości z postawy służby, podjętej przez siebie czy wobec siebie, potwierdzi z pewnością, że daje ona ogromną radość, w myśl biblijnej obietnicy zawartej na kartach Dziejów Apostolskich 20,35: „Szczęście polega bardziej na dawaniu niż na braniu.” W innym zaś tłumaczeniu: „Więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu.”

Szczególnym zaś wołaniem o przyjmowanie takiej postawy jest poruszająca przypowieść Chrystusa o miłosiernym Samarytaninie, zakończona niepozostawiającym wątpliwości przesłaniem: „Idź i ty czyń podobnie.” (Łk 10.37)

Wyjątkowo mocno brzmią też słowa Jezusa skierowane do tych, od których, w powszechnym mniemaniu, postawy służby mamy niezaprzeczalne prawo oczekiwać: „Jeśli ktoś chce być pierwszy, niech będzie ostatni ze wszystkich i sługą wszystkich.” (Mk 9,35)

Dobrze, że istnieją ludzie, którzy są dla nas przykładem, a niekiedy i wyrzutem sumienia, inspirującym do  służenia innym na miarę naszych możliwości i zdolności, na miarę licznych ludzkich potrzeb w XXI wieku. Dobrze, że istniało ich wielu w przeszłości. Nie na darmo nazywamy ich dziś bohaterami, świętymi bądź błogosławionymi, służebnicami i sługami Bożymi lub po prostu szaleńcami Bożymi w dobrym znaczeniu tego słowa.

Skąd więc wciąż dostrzegamy tyle zła w Polsce, w Europie i na świecie? Wstrząsającą odpowiedź na to dramatyczne pytanie, od którego nie da się uciec, dają choćby słowa Marka Edelmana : „Jak się przyglądasz złu i odwracasz głowę albo nie pomagasz, kiedy możesz pomóc, to stajesz się współodpowiedzialny. Bo twoje odwrócenie głowy pomaga tym, którzy dopuszczają się zła.”

A przecież taki piękny mógłby być ten świat, gdyby żyjące na nim istoty ludzkie przejęły się postawą służby wobec siebie nawzajem. Gdyby wprowadziły ją do wspólnot, w których przyszło im funkcjonować, od małżeńskich i rodzinnych poczynając a na międzynarodowych kończąc.

Co stoi na przeszkodzie, abyśmy mogli wszyscy za Sługą Bożym Księdzem Franciszkiem Blachnickim śmiało, odważnie i zgodnie z prawdą powiedzieć: „Służę, więc jestem”? Może brak oazowego i harcerskiego ducha, którym to twórca Ruchu Światło-Życie był na wskroś przesiąknięty?

I tak radość, która jest zawsze nowa oraz służba, która daje radość powiązały felieton z lipca Anno Domini 2022 z felietonem z czerwca Anno Domini 2024 na blogu o nazwie Pasja.

Grzegorz Joachim Jarmużewski