Wychowanie

dodane 23:00

Jakie będą Rzeczypospolite?

Warto zadać to pytanie w kontekście nietracących aktualności słów Jana Zamoyskiego sprzed ponad czterystu lat: „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie.” Warto uczynić to w miesiącu, w którym kolejny rocznik polskich maturzystów kończy naukę w liceach i technikach, aby w następnym przystąpić do matury zwanej egzaminem dojrzałości. Warto uczynić to także w związku z  przygotowywanymi  zmianami w wychowaniu i nauczaniu w naszych przedszkolach i szkołach.

Wśród wielu myśli, które przychodzą mi do głowy w związku z podjętym tematem, na czoło wysuwa się nauczycielski priorytet Eugeniusza Romera z artykułu pióra Wojciecha Teistera „Kartograf niepodległej Polski” na łamach „Gościa Niedzielnego” 8/2024: „Postawiwszy sobie jako cel naczelny nauczania geografii w szkole średniej umiejętność czytania mapy, uważałem, że sprawdzianem osiągnięcia celu będzie nie tyle wiedza, ile uzyskanie instrumentu, który powinien przez całe życie służyć do rozszerzania i pogłębiania tej wiedzy.

Zatem potrzebne jest w życiu człowieka nie tylko wychowanie oraz kształcenie w dzieciństwie i w młodości, ale i samowychowanie oraz samokształcenie do późnej starości.

Jakie ono było, jakie jest i jakie powinno być? Pomocne w odpowiedzi są niewątpliwie, poparte doświadczeniem ponad sześciu dekad życia piszącego ten felieton, łacińskie sentencje: „Przez trudy do gwiazd.”, „Wychowanie surowe najlepsze.”, „Kropla drąży kamień nie siłą, lecz częstym spadaniem. Tak człowiek staje się uczonym nie siłą, lecz częstym studiowaniem.

Duże zrozumienie tych spraw wykazuje w  „Gościu Extra” o wymownym tytule „Wielki Post z pasją” s. Michela Rak ZSJM w wywiadzie udzielonym Agacie Puścikowskiej „Życie najlepiej uczy… życia”: „W wychowaniu dzieci, ale i kształtowaniu, formowaniu samych siebie, pozytywny szok to jest dobra metoda. Gdy stawiamy sobie i naszym dzieciom wysoko poprzeczkę, jest to oczywiście trudność, jakaś chwilowa przykrość, bo wymaga zagryzania zębów i samodyscypliny, jednak opłaca się wszystkim. To powoduje, że człowiek silny, mocny, uformowany do dobrej walki wnosi ciepło w zimny świat. Nie ucieka w popłochu przed bólem i trudnościami, tylko – zahartowany – chce stawić im czoła.”

Interesującą inspiracją dla wszystkich, od których zależy wychowanie i wykształcenie przyszłych pokoleń, niech będą słowa zachęty redaktorów wydawnictwa „Przyjaciel dzieci” sprzed 111 lat do lektury „Bajek indyjskich” w opracowaniu Michaliny Jankowskiej: „Był za dawnych bardzo lat w Indiach stary król. Miał on niepełnoletniego syna, który był leniwy i nie chciał się uczyć. Stary król bolał nad tym bardzo – no bo jakże powierzyć tron i państwo głuptasowi, który nic nie umie i niczego nauczyć się nie chce!... (…) Wtem zbliżył się do tronu siedemdziesięcioletni starzec, mądry Wiśnusiarman , i tak rzekł: - Ja przyrzekam ci, królu, wyszkolić bez trudu twego syna i zaprawić go do rządów w przeciągu sześciu miesięcy.  (…) – Chętnie to uczynię i ufam twej mądrości! – rzekł  król i oddał syna na wychowanie starego mędrca. Jakże stary ów mędrzec uczył leniwego syna królewskiego, by uczynić go zdolnym do przyszłych rządów kraju? Legenda podaje, że mędrzec ów napisał wiele bajek, które zawarł w pięć ksiąg i które zwą się po indyjsku Panczatantram. Bajki te mieściły całą mądrość życiową i pod postacią zwierząt, w sposób przystępny i wielce zajmujący, odtwarzały wszystkie stosunki ludzkie, wyprowadzając z nich zdrowy sens logiczny, niezbędny do sprawowania rządów. Młody następca tronu słuchał z przyjemnością tych bajek i mimo woli tak rozwinął w sobie zdrowy sąd o rzeczach i ludziach, że po pół roku był już istotnie gotów do rządów. Wszystkie sprawy ogarniał jasnym umysłem i znajdował mądrą radę na wszystko. Po pół roku ojciec dziwił się roztropności syna i nie wahał się już powierzyć mu trudnych rządów kraju.”

Grzegorz Joachim Jarmużewski