Piękno

dodane 23:00

Nad morze, w góry lub na Mazury

Jedna z osób, z którymi podzieliłem się pragnieniem napisania felietonu na temat piękna, zadała mi pytanie, o jakim pięknie będę pisał. Bez wahania odpowiedziałem, że o pięknie zewnętrznym i wewnętrznym. A gdy na dobre zabierałem się za wcielenie słowa w czyn, powstał w mojej głowie taki oto dwuwiersz: Tak wiele myśli w głowie się mieści / Nie wszystkie felieton mój pomieści.

Tak się składa, że moje życie od dzieciństwa związane jest z Krainą Tysiąca Jezior, a malownicze mazurskie miasteczko nad jeziorem Czos, w którym przyszło mi spędzić jego większą część,  jeden z przyjaciół nazwał kiedyś wręcz kurortem. Co nie znaczy, że nie są mi też bliskie wspomniane w tytule pozostałe dwa kierunki najpopularniejszych miejsc letniego wypoczynku w Polsce.

Pewnie nie będzie to wielkim odkryciem, ale zdałem sobie w trakcie zgłębiania tematu sprawę z tego, że wszystkie trzy wyjątkowo piękne obszary naszego kraju łączy bliskość i obfitość wody. Wszędzie można wszak łatwo wpaść w podziw i zatrzymać się chwilę nad głębią przynajmniej dwóch cytatów biblijnych: „Pan prowadzi mnie nad wody, bym odpoczął.” (Ps 23,2) oraz „Ty każesz tryskać źródłom w dolinach, a spomiędzy gór płyną wody.” (Ps 104,10)

Odkrywanie piękna otaczającego mnie krajobrazu Pojezierza Mazurskiego oraz dwóch pozostałych obszarów, które, choć w mniejszym wymiarze, dane mi było poznać, zawdzięczam wielu wspaniałym osobom, jakie miałem okazję  w życiu poznać. Często byli to przyjeżdżający nad warmińskie i mazurskie jeziora goście i turyści (przez pewien czas trudniłem się też przewodnictwem turystycznym), którzy  przyczyniali się do tego, że i sam mogłem intensywniej czerpać z dobrodziejstw natury mojej małej ojczyzny.

O jednej z osób pragnę  tu wspomnieć szczególnie. Był to zmarły tragicznie przed kilkunastoma laty zasłużony dyrektor Mazurskiego Parku Krajobrazowego Grzegorz Wagner. Dostąpiwszy przywileju  żegnania go w kościele w Pieckach w imieniu mrągowskiej wspólnoty Domowego Kościoła powiedziałem tak: Myśląc o Twoim życiu nie sposób ominąć Twej szczególnej troski o świat jakże umiłowanej przez ciebie przyrody. Udostępniając i ukazując innym jej piękno czyniłeś to jak człowiek podający głodnemu bochen chleba – trzymając go z wdzięcznością i podziwem w dłoniach.

A przecież piękno zewnętrzne to nie tylko otaczająca  nas przyroda. Wiele by pisać o architekturze sakralnej i świeckiej, muzeach i skansenach, szeroko pojętych pamiątkach po wielkich postaciach na przestrzeni wieków tu żyjących i tworzących. To już jednakże temat na odrębny tekst.

Aby przejść od  piękna zewnętrznego do piękna wewnętrznego posłużę się doświadczeniem  znanym zapewne wielu osobom czytającym te lipcowe przemyślenia. Chodzi mi o mój młodzieńczy zachwyt nad podwójnym pięknem płci pięknej, który doprowadził mnie do małżeństwa, a następnie do rozrastającej się w osobach dzieci i wnucząt rodziny.

Celnie istotę piękna wewnętrznego ujmuje założyciel Ruchu Światło-Życie Sługa Boży Ksiądz Franciszek Blachnicki: „Człowiek staje się piękny, szlachetny, doskonali siebie, kiedy żyje w prawdzie i w dziękczynieniu.

Życia zaś w prawdzie i w dziękczynieniu, człowiekowi współczesnemu, nie tylko w kraju nad Wisłą, bardzo potrzeba. Byśmy byli wszyscy piękni zewnętrznie i wewnętrznie. By zachwyt nad prawdziwym pięknem, podziw dla niego, naprawdę nas przemieniał.

A jakie jest prawdziwe piękno? Według Anne-Louise Germaine Necker „Prawdziwie piękne jest to, co czyni człowieka lepszym.

Grzegorz Joachim Jarmużewski