Marzenia

dodane 09:25

Żyć nie umierać

Któż z nas nie przeżywał w swym życiu sytuacji, które mógłby tak właśnie podsumować, w myśl słownikowego ich wyjaśnienia, iż są one idealne, wymarzone i zaspokajają wszelkie potrzeby?

Któryż miesiąc bardziej niż czerwiec łączy się z marzeniami o letnich wakacjach i urlopach? A marzą nie tylko uczniowie i nauczyciele, ale wszyscy doświadczający na co dzień trudu swojej, ciężkiej niekiedy, całorocznej pracy. Czy marzą zaś tylko o  wspaniałym wypoczynku?

Gdy rozmyślałem intensywnie o roli marzeń w życiu człowieka pojawiła się w mojej pamięci parafraza powszechnie znanego porzekadła: „Powiedz mi, o czym marzysz, a powiem ci, kim jesteś!”.

Trafnie ujął tę sprawę ks. Tomasz Jaklewicz na łamach „Gościa Niedzielnego” w rozważaniach do Liturgii Słowa, na jedną z majowych niedziel, pytając retorycznie: „Widzieć Boga – czyż nie jest to najgłębsze marzenie człowieka?” Tak żyć, by wraz z bliskimi, krewnymi, znajomymi i przyjaciółmi spotkać się z Bogiem, po krótszym lub dłuższym, ziemskim pielgrzymowaniu?

Dobitnie wyraża tę prawdę pielgrzymkowa i oazowa pieśń pod tytułem „Pałac”: „Ja nie narzekam, chociaż wiele tu nie mam, / Izdebkę małą i więcej nic. / Ale w wieczności, w mej ojczyźnie niebieskiej / Będę miał pałac, co złotem lśni.”

A tymczasem czy nie warto czerpać radość ze spełniania się, choćby najmniejszych, doczesnych marzeń, w naszym życiu? Jak chociażby takich, o których pięknie wypowiada się ks. Jan Twardowski w wywiadzie Remigiusza Grzeli „Rozum spokorniał. Rozmowy z twórcami kultury”: „Kiedy byłem ciężko chory zacząłem sobie przypominać ludzi dobrych, jakich spotkałem w życiu. Było ich tak wielu, że  nie mogłem ich policzyć.” Cieszę się niezmiernie z tego, że u progu siódmej dekady życia mogę w tym felietonie słowa poety ze wzruszeniem potwierdzić, wszak wielu wspaniałych ludzi dane mi było już spotkać a i nowych wciąż spotykam. A poznanych wcześniej spotykam ponownie.

Na urzeczywistnienie się wielu innych marzeń trzeba mi było jednak czekać długie lata. Jednym z nich jest też pisanie dwunastego już felietonu na blogu „Pasja”, ze zdjęciem mrągowskiego jeziora Czos w tle. Trudno mi wymienić wszystkie pozostałe, a jest ich naprawdę wiele.

Oprócz pisania jest to przede wszystkim czytanie i podróżowanie. O przeczytanych ostatnio książkach zdarzało mi się wielokrotnie wspominać a co się tyczy drugiego, niech na dzisiaj wystarczy wzmianka o tym, iż ten tekst piszę w znacznej mierze podczas kolejnej podróży do Kraju Kwitnących Tulipanów.

A w uszach brzmią mi też słowa ulubionej piosenki najstarszej z trzech córek: „Bo leżąc na plaży najlepiej się  marzy o wielkich podróżach w nieznane / Gdy będę dorosła na taką wyprawę zabiorę dziś tatę i mamę.”, często przez nią z dziecięcym zapałem śpiewanej.

Mam jednakże świadomość, że są ludzie w Polsce, w Europie i na świecie, których marzenia dotyczą spraw zwyklejszych, a wręcz podstawowych, jak chleb na stole czy dach nad głową lub też ustanie wojen oraz przeróżnych form wyzysku, przemocy i prześladowań. Także takich jak dostęp do służby zdrowia, edukacji i kultury.

Wyrazem tych trudnych marzeń jest, pomimo upływu sześćdziesięciu lat, historyczne przemówienie lidera ruchu praw obywatelskich Martina Luthera Kinga, zaczynające się od wciąż poruszających mnie słów: „Mam marzenie.” Polecam wszystkim jego wysłuchanie w oryginalnej wersji, jeśli trzeba z napisami w ojczystym języku. Wywołują one przejmujące wrażenie i budzą uśpione sumienie.

Wiele dobra zapoczątkowały te dwa proste słowa za oceanem, a mogą i w każdym z nas, jeśli tylko zainspiruje nas spostrzeżenie Ewy Glińskiej: „Początkiem każdego wynalazku było … marzenie.

Grzegorz Joachim Jarmużewski