Zmartwychwstanie

dodane 20:00

Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu

„Sprzedano go dotąd w ponad 140 milionach egzemplarzy i przetłumaczono na przeszło 300 języków. W Polsce doczekał się przynajmniej 22 przekładów.” – napisał o stworzonej 80 lat temu książce w artykule „Spojrzenie Małego Księcia” Szymon Babuchowski, na łamach „Gościa Niedzielnego” z Niedzieli Palmowej.

Przyszła Niedziela Miłosierdzia Bożego (dzień pisania kwietniowego felietonu) i w rozważaniach ks. Tomasza Jaklewicza do Liturgii Słowa w „Gościu Niedzielnym” ponownie zagościł Antoine de Saint-Exupéry: „Kochamy Tego, którego nie widzimy. Wierząc, jak Mały Książę, że najważniejsze jest niewidoczne dla oczu. Wierzymy w Światło, choć idziemy w ciemności. Wierzymy w Prawdę, choć nie znamy jej w pełni. Wierzymy w Obecność, choć czujemy się samotni. Wierzymy w Życie, choć umieramy. Wierzymy w Cel, choć nie widzimy go jasno.”

Niezwłocznie sięgnąłem do odłożonego w widocznym miejscu wspomnianego dzieła, celem przeczytania go w najbliższym czasie, i znalazłem myśl dobrze wyrażającą rozważania na temat Tajemnicy Zmartwychwstania: „A oto mój sekret. Jest bardzo prosty: dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu.

Zatem życzę sobie oraz  wszystkim czytającym ten wielkanocny tekst, dobrego widzenia sercem, spraw w naszym życiu najważniejszych, w duchu wszechogarniającej rezurekcyjnej radości.

Świętowanie to jednak nie tylko czytanie, ale i śpiew, który, oby jak najszybciej przybrał co najmniej formę Bożonarodzeniowego kolędowania.

Dobrze, że w siódmym dniu oktawy Wielkanocy telewidzowie polscy mogli uczestniczyć w koncercie uwielbieniowym „Uniesieni”, opartym na 14 stacjach Drogi Światła, którego pomysłodawcą był o. Michał Legan, szef Redakcji Programów Katolickich TVP.

O wielkiej potrzebie takiego występu wypowiedział się, zaangażowany w projekt, Marcin Pospieszalski, w świątecznym „Gościu Niedzielnym”: „Oktawa Wielkiejnocy, święto Bożego Miłosierdzia to bardzo dobry czas, warto go poświęcić na muzykę dla Pana Boga, refleksję i modlitwę. Nie na zasadzie obserwacji, ale włączenia się w jedność z wykonawcami głoszącymi Słowo.”

Autentyczności nadały zaś temu nader interesującemu  programowi  liczne świadectwa osób, które opowiedziały o swoich własnych drogach Światła, o doświadczeniu Bożej interwencji w ich, często bardzo pogmatwane, życie. Można by je wszystkie streścić słowami pewnej piosenki: „Wystarczy iskra, by rozpalić wielki ogień. / Od jego żaru już wokoło wszystko płonie / I tak z miłością Bożą jest, / Gdy raz doświadczysz jej, / Rozgłaszać chcesz każdemu ją, / Każdemu dać ją chcesz.

Przywołane wydarzenie medialne stało się inspiracją do refleksji nad moją osobistą wiarą w Zmartwychwstanie Pańskie i własne, nad jej wpływem na moje życie. Czy nie jest z nią tak jak u słuchaczy najkrótszej homilii rezurekcyjnej, którą wygłosił kiedyś ks. Mieczysław Maliński? A brzmiała ona tak: „Jezus Chrystus żył, umarł i zmartwychwstał. Ale wy i tak w to nie wierzycie. Amen.”

Czyż można wyobrazić sobie bardziej optymistyczne słowo od słowa zmartwychwstanie? Bardziej motywujące do przejścia przez życie nie zmarnowawszy go po drodze? „Jeśli bowiem nie ma zmartwychwstania, to i Chrystus  nie zmartwychwstał. Jeśli zaś Chrystus nie zmartwychwstał, to próżne jest nasze głoszenie i próżna jest nasza wiara.” (1Kor 15,13-14)

Grzegorz Joachim Jarmużewski