Pokój

dodane 12:00

Budowanie pokoju zaczyna się w rodzinie

Bardzo trudno przychodzi mi pisać o pokoju i jedności chrześcijan oraz wyznawców różnych religii u progu Roku Pańskiego 2023, tak bardzo naznaczonego cierpieniem w Europie i na świecie.

Serce podpowiada mi w tej bolesnej tematyce pełne ojcowskiej miłości zawołanie św. Jana Pawła II: „Nigdy więcej wojny! To pokój, pokój musi kierować losami narodów i całej ludzkości.”

Przypominają mi się również słowa jego następcy na Stolicy Piotrowej Benedykta XVI, gdy był jeszcze kardynałem: „W dialogu można wiele osiągnąć a na wojnie można wszystko stracić.”

Z wielką wdzięcznością wspominam otwartą na różne wyznania, religie oraz narody atmosferę domu rodzinnego. Wyniosłem z niej podstawową prawdę o tym, że bez względu na owe różnice wszędzie mogą znaleźć się nie tylko ludzie źli, ale i dobrzy.

Poznanie zaś historii z trzech perspektyw (Polski, Kościoła i Niemiec) uświadomiło mi to w jeszcze większym i szerszym wymiarze.

„Bo troska o pokój na świecie zaczyna się od budowania trwałych i szczęśliwych rodzin.” – brzmi puenta ks. Marka Dziewieckiego w wywiadzie Szymona Babuchowskiego „Bóg jest niewinny”, na łamach ubiegłorocznego „Gościa Niedzielnego”.

„Dobra rodzina jest najlepszą szkołą. Nie ma lepszej.” – powiedział w Markowej koło Łańcuta na Podkarpaciu Metropolita Przemyski abp Adam Szal. Wypowiedź ta miała miejsce podczas  nabożeństwa poświęconego rodzinie Ulmów, która oczekuje na rychłą beatyfikację.

Dotyczy to każdej dziedziny życia,  a więc i tak skomplikowanych jak te, którym tak wiele uwagi od lat poświęca Kościół w pierwszym miesiącu roku kalendarzowego.

Aby nie powtarzać treści wrześniowego felietonu na temat trzech szkół miłości, przytoczę jedynie, jako jego poszerzenie i pogłębienie, fragment orędzia papieża Franciszka na 56. Światowy Dzień Pokoju: „O ile na COVID-19 znaleziono szczepionkę, o tyle, jeśli chodzi o wojnę, nie znaleziono jeszcze odpowiednich rozwiązań. Z pewnością wirus wojny jest trudniejszy do pokonania niż te, które dotykają ludzkiego organizmu, ponieważ nie pochodzi z zewnątrz, ale z wnętrza ludzkiego serca, zepsutego przez grzech.”

Gdzie bowiem jak nie w trwałej i szczęśliwej rodzinie każde dziecko i każdy młody człowiek, przed wkroczeniem w dorosłe życie, nauczy się lepiej odróżniania dobra od zła i wyboru tego pierwszego  oraz rozpoznawania i słuchania dobrze ukształtowanego głosu sumienia?

Jeśli zaś chodzi o zasygnalizowany zaledwie problem ekumenizmu, przytoczę fragment prozy poetyckiej cytowanego już wcześniej Andrzeja Madeja OMI z „Dziennika wiejskiego wikarego”: „Na kodeńskim cmentarzu w uroczystość Wszystkich Świętych. / Groby katolickie od prawosławnych oddzielone betonowymi słupkami, na których rozpięto siatkę. Ale w jednym miejscu siatki wielka… dziura! / Oby Bóg dał, żeby ta dziura z każdym dniem była większa.”

Aby  nie popaść w zniechęcenie w walce o pokój oraz jedność chrześcijan jak też i wszystkich ludzi dobrej woli z pomocą przychodzą mi słowa dwóch piosenek poznanych przed kilkoma dziesiątkami lat: „Nie pogardzaj człowiekiem. / Chociaż inną skórę ma, / Kochaj wszystkich jak braci, / Pomóż im!” oraz „Chrześcijanie bądźcie sobą,  / nie bójcie się! / Bądźcie zawsze solidarni, / w walce ze złem.”

Całość moich rozważań, bo przecież chrześcijanin ma być piewcą nadziei, a nie defetyzmu egzystencjalnego, chciałbym spuentować myślą Susan Gregory: „Zwycięstwo należy do nas, ale musimy po nie sięgnąć.”          

Grzegorz Joachim Jarmużewski