Oczekiwanie

dodane 12:00

Świat na Ciebie czeka Panie

Któż z czytających ten grudniowy felieton nie doznał radości oczekiwania na spotkanie kogoś ważnego w swoim życiu? Któż nie dostrzega w sobie pragnień wyrażonych przez o. Andrzeja Madeja OMI w cytowanej już przeze mnie w październiku książce „Prześwity Królestwa”? A brzmią one nader inspirująco: „Pół koszyka wizytówek zostało w moim pokoju. Z wieloma kolegami już się nie spotkam w życiu, choć mam ich adresy i telefony. Czy żałować tego? Czy buntować się przeciwko ograniczeniom, jakie znamionują ludzki los? Jak się pogodzić z tym, że nawet z przyjaciółmi trzeba się rozstawać? (…) Czyż to nie łaska, że przez jakiś czas piliśmy wodę z tego samego źródła i dzieliliśmy się chlebem z jednego bochenka? A to, co najpiękniejsze, wciąż przed nami – będziemy żyli wiecznie. Tam się wszyscy spotkamy!”

O wielkiej wartości spotkania człowieka z człowiekiem pisze także, wspominając założyciela ekumenicznej wspólnoty  Taizé: „Brat Roger dzielił się z ludźmi proroczą intuicją: trzeba się spotykać, aby się poznawać… trzeba się poznawać, aby się pokochać… Oto droga do przezwyciężenia wrogości.”

Jeżeli tak ma się sprawa ludzkich oczekiwań na spotkania z bliskimi osobami, to jak ma się sprawa związana z  naszym adwentowym oczekiwaniem na spotkanie z narodzonym w Betlejem przed ponad dwoma tysiącami lat Bogiem?

Wśród wielu utworów muzycznych z tego przepięknego okresu liturgicznego w Kościele jest jedna piosenka, którą dane mi było najczęściej śpiewać, grając jednocześnie na gitarze, po usłyszeniu jej w telewizyjnym programie „Ziarno” i zachwyceniu się nią jako ojciec i katecheta:

Świat na Ciebie czeka Panie / Jak na sen zmęczony dzień / Tak jak  miłość na spotkanie / Jak na deszcze kwiatów cień.”

Intryguje mnie w tym tekście słowo – cień – obrazujące stan serc spragnionych spotkania z Jezusem Chrystusem, znajdujących się niekiedy w bardzo dramatycznej, życiowej sytuacji. Ma ono wedle „Praktycznego słownika współczesnej polszczyzny” aż dziesięć znaczeń. Jedno z nich dotyczy „śladowej ilości czegoś, pozostałości, resztki, okruchów po czymś”, przy aż siedemnastu wyrazach bliskoznacznych. 

Szczególnej wymowy pieśń powyższa nabierała przed laty podczas wieczornych modlitw rodzinnych z czwórką dzieci rywalizujących wręcz o to, które z nich zapali lub zgasi kolejne świece na adwentowym wieńcu. Bogu niech będą dzięki za ten wspaniały zwyczaj, kontynuowany nadal przez nas obydwoje oraz rodziny naszych dorosłych już dzieci, a który trafił do naszego domu za sprawą „Rytuału rodzinnego”, autorstwa bpa Józefa Wysockiego, podarowanego nam przez duszpasterza akademickiego ks. Mirosława Huleckiego, na zakończenie  cyklu spotkań przygotowujących nas  do sakramentu małżeństwa!

Sprzyja on codziennemu skupieniu się na duchowej stronie przygotowań do Wigilii i Świąt Bożego Narodzenia i nie zatrzymywaniu się li tylko na  przyziemnych jego aspektach. Ułatwia wprowadzanie do naszego życia cennej wskazówki Matki Teresy z Kalkuty na ten szczególny czas w roku: „Zawsze, ilekroć uśmiechasz się do swojego brata i wyciągasz do niego ręce, jest Boże Narodzenie. Zawsze, kiedy milkniesz, aby wysłuchać, jest Boże Narodzenie. Zawsze, kiedy rezygnujesz z zasad, które jak żelazna obręcz uciskają ludzi w ich samotności, jest Boże Narodzenie.” Przybliża nas do poetycko ujętego błagania ks. Jana Twardowskiego: „Pomódlmy się w Noc Betlejemską. W noc szczęśliwego rozwiązania, / By wszystko nam się rozplątało, / węzły, konflikty, powikłania.”

Grzegorz Joachim Jarmużewski