Miłość

dodane 13:00

Trzy szkoły miłości

Trudno mi jako wieloletniemu nauczycielowi w szkołach podstawowych, w gimnazjach oraz w szkołach średnich nie podzielić się we wrześniowym felietonie na blogu choćby krótką refleksją na temat szczególnego etapu w życiu  każdego człowieka, jakim są lata szkolne.

Jak jest on ważny, niechaj zaświadczy wspomnienie z małej wiejskiej szkoły, spośród wielu, w których dane mi było pracować. Otóż w klasie o wyjątkowym braku dojrzałości szkolnej wśród uczniów przeprowadzono projekt pedagogicznego i psychologicznego wsparcia, w ramach którego  przydzielono każdemu z uczniów indywidualnego wychowawcę. Na długo w pamięci pozostanie mi chwila z uroczystego zakończenia roku szkolnego, gdy podchodzi do mnie uczennica i  niemalże ze łzami w oczach pyta, kto teraz będzie jej wychowawcą, wszak dotarła do niej informacja o tym, iż nie będę już tam dłużej pracował. Na moje pocieszenie, że ma przecież swojego wychowawcę, odpowiada z przejęciem, że chodzi jej o tego indywidualnego.

Do szerszego i głębszego spojrzenia na zasygnalizowany temat zachęcają mnie przytoczone w rozważaniach do Ewangelii, na jedną z wakacyjnych niedziel tegorocznego upalnego lata, w „Gościu Niedzielnym”, słowa św.  Jana Pawła II w odniesieniu do modlitwy: „Miłość jest nie do nauczenia, a zarazem nie ma niczego ważniejszego w życiu do nauczenia niż miłość.

Czyż bowiem nauczenie dzieci i młodzieży miłości nie powinno być pierwszym i najważniejszym zadaniem współczesnej rodziny, szkoły i parafii? Nie zamierzam bynajmniej negować potrzeby nauki wielu potrzebnych w dorosłym życiu umiejętności. Owszem, właśnie ze względu na miłość Boga i bliźniego winny one być rzetelnie nauczane oraz pilnie przyswajane.

Z pomocą w lepszym zrozumieniu tych spraw przychodzą też przemyślenia  dwóch pedagogicznych autorytetów z cytowanej już w lipcu przeze mnie książki Jana Pawła I „Listy do sławnych postaci”:

W szkole nie uczyć wielu rzeczy, lecz uczyć gruntownie.” (Kwintylian)

Wiele czyni ten, który czyni mało, ale to, co powinien; nic nie robi ten, kto robi wiele, ale nie robi tego, co powinien.” (św. Jan Bosco)

W sierpniu trafiła też do mnie cenna myśl potwierdzająca słuszność takiego widzenia roli trzech szkół miłości, jakimi ośmielam się na podstawie zdobytej wiedzy oraz doświadczenia nazwać każdą rodzinę, każdą szkołę i każdą parafię, autorstwa św. Maksymiliana Kolbego: „ Nienawiść nie jest twórcza, tylko  miłość jest twórcza.”

Jeśli nie z każdą to przynajmniej z dwiema lub jedną z w/w szkół zetknęli się również ci, którzy czy to z zachodu czy ze wschodu 83 lata temu napadli na nasz kraj, czyniąc krzywdy odczuwalne po dziś dzień. Zapewne zdobyli przeróżne umiejętności, posiedli wiedzę z wielu dziedzin, ale nie nauczyli się miłości, która uchroniłaby ich przed rozpętaniem II wojny światowej.

A przecież dramaty wojenne rozgrywają się  u progu Trzeciego Tysiąclecia Chrześcijaństwa nadal. Rodzi się  więc pytanie o kondycję rodzin, szkół i parafii pod kątem jakości nauczania miłości.

Stare polskie przysłowie mówi: „ Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci.” Jego słownikowe tłumaczenie podaje, że doświadczenia młodości pozostają na całe życie.

Oby doświadczenie miłości w wymienionych przeze mnie szkołach miłości było jak największe i jak najpełniejsze! Oby prowadziło  do radości i pokoju w nas i wokół nas, bo `miłość jest twórcza`!

Grzegorz Joachim Jarmużewski