Miłość
dodane 2022-09-01 13:00
Trzy szkoły miłości
Trudno mi jako wieloletniemu nauczycielowi w szkołach podstawowych, w gimnazjach oraz w szkołach średnich nie podzielić się we wrześniowym felietonie na blogu choćby krótką refleksją na temat szczególnego etapu w życiu każdego człowieka, jakim są lata szkolne.
Jak jest on ważny, niechaj zaświadczy wspomnienie z małej wiejskiej szkoły, spośród wielu, w których dane mi było pracować. Otóż w klasie o wyjątkowym braku dojrzałości szkolnej wśród uczniów przeprowadzono projekt pedagogicznego i psychologicznego wsparcia, w ramach którego przydzielono każdemu z uczniów indywidualnego wychowawcę. Na długo w pamięci pozostanie mi chwila z uroczystego zakończenia roku szkolnego, gdy podchodzi do mnie uczennica i niemalże ze łzami w oczach pyta, kto teraz będzie jej wychowawcą, wszak dotarła do niej informacja o tym, iż nie będę już tam dłużej pracował. Na moje pocieszenie, że ma przecież swojego wychowawcę, odpowiada z przejęciem, że chodzi jej o tego indywidualnego.
Do szerszego i głębszego spojrzenia na zasygnalizowany temat zachęcają mnie przytoczone w rozważaniach do Ewangelii, na jedną z wakacyjnych niedziel tegorocznego upalnego lata, w „Gościu Niedzielnym”, słowa św. Jana Pawła II w odniesieniu do modlitwy: „Miłość jest nie do nauczenia, a zarazem nie ma niczego ważniejszego w życiu do nauczenia niż miłość.”
Czyż bowiem nauczenie dzieci i młodzieży miłości nie powinno być pierwszym i najważniejszym zadaniem współczesnej rodziny, szkoły i parafii? Nie zamierzam bynajmniej negować potrzeby nauki wielu potrzebnych w dorosłym życiu umiejętności. Owszem, właśnie ze względu na miłość Boga i bliźniego winny one być rzetelnie nauczane oraz pilnie przyswajane.
Z pomocą w lepszym zrozumieniu tych spraw przychodzą też przemyślenia dwóch pedagogicznych autorytetów z cytowanej już w lipcu przeze mnie książki Jana Pawła I „Listy do sławnych postaci”:
„W szkole nie uczyć wielu rzeczy, lecz uczyć gruntownie.” (Kwintylian)
„Wiele czyni ten, który czyni mało, ale to, co powinien; nic nie robi ten, kto robi wiele, ale nie robi tego, co powinien.” (św. Jan Bosco)
W sierpniu trafiła też do mnie cenna myśl potwierdzająca słuszność takiego widzenia roli trzech szkół miłości, jakimi ośmielam się na podstawie zdobytej wiedzy oraz doświadczenia nazwać każdą rodzinę, każdą szkołę i każdą parafię, autorstwa św. Maksymiliana Kolbego: „ Nienawiść nie jest twórcza, tylko miłość jest twórcza.”
Jeśli nie z każdą to przynajmniej z dwiema lub jedną z w/w szkół zetknęli się również ci, którzy czy to z zachodu czy ze wschodu 83 lata temu napadli na nasz kraj, czyniąc krzywdy odczuwalne po dziś dzień. Zapewne zdobyli przeróżne umiejętności, posiedli wiedzę z wielu dziedzin, ale nie nauczyli się miłości, która uchroniłaby ich przed rozpętaniem II wojny światowej.
A przecież dramaty wojenne rozgrywają się u progu Trzeciego Tysiąclecia Chrześcijaństwa nadal. Rodzi się więc pytanie o kondycję rodzin, szkół i parafii pod kątem jakości nauczania miłości.
Stare polskie przysłowie mówi: „ Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci.” Jego słownikowe tłumaczenie podaje, że doświadczenia młodości pozostają na całe życie.
Oby doświadczenie miłości w wymienionych przeze mnie szkołach miłości było jak największe i jak najpełniejsze! Oby prowadziło do radości i pokoju w nas i wokół nas, bo `miłość jest twórcza`!
Grzegorz Joachim Jarmużewski