Żegnam się z tym co niepożegnane
dodane 2018-09-16 19:29
Ciągle do tego wracam. Ludzie - znajomi (chyba już nie mam przyjaciół) mówią mi, że mam trudny charakter. Mówią mi, że niestety moja depresyjność a raczej chad- owość nie wszystkim odpowiada, że nie wszyscy potrafią to wytrzymać. Ciągle do tego wracam. Wracam do dnia 28 sierpnia 2017 to od tego się zaczęło ten telefon "myślę, że powinnyśmy na dłużej przestać się kontaktować" odpowiedziałam tylko, że życzę miłego dnia. W grudniu czekałam chociaż na durnego sms z życzeniami - imieninowymi... Na próżno. Wysłałam kartkę świąteczną z myślą "przecież się nie pokłóciłyśmy" nie dostałam odpowiedzi i tak było przez następne święta, urodziny, imieniny... Czekałam. W lipcu dostałam zaproszenie do naszej wspólnej znajomej. Potwierdzając moje przybycie uprzedziła mnie o fakcie spotkania.
Po 15 sierpnia znajomi powiedzieli jedno - puść ją. Przyjaźń jest jak ptak jeśli ściśniesz go w dłoni udusi się, jeżeli puścisz wolno odleci i wróci możesz mówić o prawdziwej przyjaźni. Nie wiem czy mogę liczyć na powrót. Podobno ona nie może już utrzymywać ze mną kontaktu. Nie znam powodów i to jest jedyna opcja, która mnie boli. Dlaczego ? Dlatego, że chciała sama odprowadzić mnie do samochodu tego 15 sierpnia. Sama wyszła z inicjatywą rozmowy. Nic na niej nie wymusiłam... I to właśnie boli, mniej by bolało gdyby mnie nie zawołała, gdyby nie odprowadzała. Prawie całą drogę powrotną 180 km ze łzami w oczach, z myślami, że to moja wina.
Od kilkunastu dnia pakuje się. Pale rzeczy, których już nie będę potrzebować. Książki wysłałam do ośrodka wychowawczego, ubrania oddałam do DPS. Pozostało jeszcze kilka rzeczy do zorganizowania. Myślę, że to będzie wszystko.