moje życie z CHAD

dodane 20:57

Do tej pory cały czas leczono mnie w kierunku depresji. Pierwszy moment kiedy gdzieś obiło mi się o uszy, że mogę mieć CHAD było podczas wizyty na terapii. Potrzebowałam mieć wypisane dokumenty na grupę o niepełnosprawność. I zdziwienie mojej terapeutki "psychiatra wpisała depresje a u mnie masz dwubiegunówkę... ale to nic nie zmienia. Ja nie jestem lekarzem tylko psychologiem" i sprawa ucichła. W grudniu zeszłego roku miałam dużo energii. Chodziłam jak nakręcona. Czułam, że mogę góry przenosić. Czułam, że mogę zacząć odstawiać leki bo jest rewelacyjnie... I niestety to rewelacyjnie trwało do połowy stycznia. Później zaczęło się dołowanie... mega upadki, miałam wiele myśli dlaczego tak jest. Koleżanka z pracy podsunęła mi też myśl, że może to dlatego że zaczęłam odmawiać nowennę pompejańską; mówiła "zobaczysz skończysz odmawiać i wszystko będzie ok" ja skończyłam ale nie było ok (nie chce pisać tutaj o owocach nowenny pompejańskiej choć te również były). Wręcz przeciwnie było źle. Myślałam o śmierci, chciałam popełnić samobójstwo. Nie chciałam żyć. Nie zgodziłam się. Zapisała leki kazała przyjść po 3 tygodniach. Kiedy przyszłam i powiedziałam jej, że jest znacznie lepiej. Powiedziała mi, że to nie wygląda jak zwykła depresja a raczej jak spektrum CHAD - choroba afektywna dwubiegunowa... Przeraziłam się, pytałam bliskich mi osób co to zmienia w naszych relacjach... Mówili, że nic. Teraz nie ma obok mnie nikogo... 

w jednym z moich wierszy napisałam kiedyś "Samotność bez Jezusa" usłyszałam, że dla osoby wierzącej takiej samotności nie ma... Więc zaczynam w moim życiu rozważać tajemnicę bolesną różańca świętego "modlitwa Jezusa w ogrójcu" - moja modlitwa w ogrójcu

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024

Ostatnio dodane