łaska
dodane 2013-06-22 21:01
Wracam do rekolekcji, które były czasem wyjścia z niewoli egipskiej. Czasem wewnętrznej ciemności ale też powrotem do światła. A dziś czuję się jak podczas tej wędrówki przez pustynię do Ziemi Obiecanej. Grzech który mnie zniewala i który powala mnie bardzo szybko po każdej spowiedzi i zniechęcenie nie pozwala aby w moim sercu zagościł pokój. Tego pokoju dawno nie było ciągłe zawirowania i powroty kiedy mialobyć lepiej i nie było. Często myślę też, że zbyt mało z siebie daje. Moje spowiedzi są szczere jednak chyba czasami brakuje mi tekiego kopniaka ze strony kapłana. Wcześniejsi moi spowiednicy używali dość mocnych słów, które motywowaly do zmiany. Obecny mój spowiednik mówi z miłością i pokojem co również powinno dawać mi motywację do zmiany. Miłość Boga Ojca i scena syna marnotrawnego... Tyle tylko, że ja chyba ponownie roztrwonilabym ten majątek - i tego nie rozumiem w swoim życiu. Bóg Miłosierny który za każdym razem kiedy Go biczuje mówi mi patrząc mi prosto w oczy "kocham Cię". I czuje, że ta pustynia trwa. Ciemna noc Matki Tersy trwała 50 lat. Moja "ciemna noc" trwa dwa lata a mi już brakuje siły by przy Nim trwać. Moja patronka św. Monika modliła sie 28 lat wciąż o to samo. Ja mam problem aby wogóle uwierzyć, że uleczenie przez Jego laskę może być naprawdę. Przychodzi człowiek a ja zastanawiam się czy widać po nim oznaki zbliżającej się śmierci.
Czytelniku jeśli wierzysz, proszę pomodl się za autora tego bloga...