oczekiwanie na jutro
dodane 2012-12-10 10:51
Wczorajszej nocy śnił mi sie tata. Leżał w szpitalu i patrzeliśmy na siebie. Nie przypominam sobie żebyśmy rozmawiali... Obudziłam się ze łzami w oczach i od tego momentu źle sie czuje. Dzisiaj też łzy w ooczach, tak jakby depresja powracała. Wczoraj jedyna motywacją było wyjęcie aniołów z pudełka i poustawianie ich na parapecie. Dobrze, że jest rodzina bo zapewne bym się nie zmotywowala. Potem już leżałam pod kołdrą w łóżku czułam że nie powinnam ale równocześnie czułam jakby mnie coś trzymało mocno i nie pozwalało wstać. Przytuliłam się do poduszki i tak już do wieczora pozostało. Zasnełam dość szybko. Zauważam, że sen wraca do normy i dobrze. Nawet nikt nie zauważył, że telefon był wyłączony.
Wspomnienia - tak jest ich wiele. Związane z Weroniką. Nawet ostatnio napisałam do niej sms. To były dobre czasy, często trudne ale dobre. Pamiętam jak po śmierci taty poszłam do jej domu. jej ojciec wstał podszedł do mnie i mnie przytulił. Teraz też bym tak chciała. Żeby przytulił mnie ktoś dorosły albo mój brat. Poczuć silne ramiona wtulić się w nie i mieć poczucie bezpieczeństwa, że wszystko się ułoży.
Natalia często mi powtarzała że mam jej niczego nie obiecać bo jeśli zawiode zaboli jeszcze bardziej. Teraz wiem co miała na myśli. Oczekiwanie na spotkanie, umówiona godzina, miejsce i nagle poślizg a nawet przesunięcie spotkania.
Podejmowanie ryzyka związanego z nowymi znajomościami wiąże się z ranami. Chociaż jak też mawiała Natalia bliscy ranią mocniej a czasem mamy wrażenie że planują to że nas zranią.
4 godziny do pójścia do pracy. Ide pod kołdrę...