oddział

dodane 20:59

oddział dzienny psychiatryczny. Pacjenci z rozpiętością wiekową 20- 70. Wejście na pierwszy dzień i zapoznanie się z grupą spowodowało we mnie przerażenie. Nie ze względu na to jakie stany chorobowe towarzyszą pacjentą, nie ze względu na to że sa osoby młode i starsze, nie także na zajęcia. Przerażenie ponieważ zdałam sobie sprawę na społeczności, że ja czasem myślę podobnie jak moi pacjenci. Czasami wydaje mi się, że nie jestem w stanie wyjść z domu, że nie powinnam - mam lęk przed bólem nogi mimo że ostatnio rzadko dokucza a jak już dokucza to zażywam sporadycznie tabletki to jednak mam lęk, że jeśli zbyt daleko pójdę mogę mieć pewien problem z powrotem do domu. Czasem mam ochotę usiąść na ławce w parku i poprostu się wypłakać... 

Co mnie irytuje, chyba najbardziej samowolka - pacjent przychodzi kiedy chce i wychodzi kiedy chce. Pana W nie było dwa dni ale mówi się mu ze ma sie podpisać na liście obecności, że był obecny. Na liście zamiast kresek w dniach kiedy pacjenta nie było na oddziale pojawiają się wolne miejsca a później tekst " są zaległości do podpisania" pacjent na to "ale proszę pani mnie nie było" i odpowiedź 'to nic niech pan się podpisze". Totalna samowolka i jak dla mnie totalny brak urozmaicenia w zajęciach. Co do zmian - staram się rozmawiać częściej z pacjentami. Staram się tłumaczyć im, że każdy może mieć gorszy dzień ale każdy ma prawo do swobodnej wypowiedzi. Czasem w moim sercu gości zwątpienie, że niby po co ja to robie to tylko dwa tygodnie - zapominam o tym, że każe nasze słowo, każdy nasz gest i każdy uśmiech jeżeli pochodzi z serca może leczyć. Wniosek - za mało się uśmiecham, zbyt często się kontroluje. Z jednej strony słowa K. "nie daj sobie wejść na głowę" a z drugiej .... " kochaj bliźniego jak siebie samego" 

Co mnie męczy, sny - śnią mi się pacjenci, ich problemy budzę się z lękiem i nie wiem gdzie jestem... Dzisiejszej nocy spała u mnie J. kiedy się przebudziłam poczułam że potrzebuje drugiego człowieka chociaż żeby potrzymal mnie za rękę, czulam że wariuje.... Nie podeszłam bo wiedziałam że długa i męcząca droga czeka na nią. 
kolejna męcząca sprawa - moja pamięc - sama się dziwie. Jest sobota a ja pamiętam słowo słowo to co pacjenci mówili na społeczności w poniedziałek. Straszne to jest - zamykam oczy i widzę każdą osobę z jej szczegółami na twarzy. Pamiętam jej ubiór, pamiętam w jakim kubku pije herbatę i jakie ma plany na przyszłość - samobójstwo... 

Czego oczekuje - aby te zajęcia dały im radość aby się uśmiechnęli chociaż na moment. Oni się tak rzadko uśmiechają... a przecież uśmiech leczy duszę i oczyszcza.... 

A jakie ja mam plany - w środę zabrać gitarę, przyszło mi do głowy że może zrobię zajęcia ze śmiechoterapi. 

Moja myśl - w momencie kiedy czujemy że nie dajemy sobie rady z naszymi problemami, kiedy chcielibyśmy dotknąć dłoni drugiego człowieka i wyszeptać w jego ucho nasze problemy pozostajemy sami....

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024

Ostatnio dodane