Idąc dalej w moich rozmyślaniach po wieczornych SMS-ach... Myślę sobie, że odpowiedzialność za drugiego człowieka to nie tylko mówienie mu wprost co się myśli, to nie tylko słowa kierowane w stosunku do drugiej osoby. To także budzenie uczuć w drugim człowieku, zarówno tych pozytywnych jak i negatywnych. Bo uczucia i odczucia mogą prowadzić do skrajnych emocji. Emocji nad którymi możemy już nie zapanować. Nawet miłość - obudzona w drugim człowieku, może przez przypadek, przez pomyłkę (jak twierdzą niektórzy) nawet ta miłość to odpowiedzialność, bo może jednak moje zachowanie było nie na miejscu...? A idąc w drugą stronę, wiele mamy przypadków kiedy ktoś coś powiedział, wyśmiał niby nic a jednak dlaczego tak dużo z tego powodu listów pożegnalnych i samobójstw ?