Przelane na papier.
Brak tytułu (2010-09-20)
dodane 2010-09-20 09:17
Pamiętam jak w zeszłym roku akademickim rozpoczęły się moje kłopoty związane ze zdrowiem psychicznym, można powiedzieć, że to były początki depresji chyba... No i jak to zwykle bywa jest tak, że mi się wydaję że nie dzieje się nic a ludzie ciągle pytają co mi jest. Wtedy też pamiętam rozmowę na ławce w parku...
Wniosek był jeden nawet dość sensowny wydawać by się mogło: przed studiami, każda z nas reagując na problemy związane z samobójstwem sądziła, że to głupie. Bo kilku miesiącach edukacji w głowie powstaje pytanie;co spowodowało takie myśli u danej osoby.
Nie chce się tutaj bronić czy nawet obwiniać kogokolwiek. Bo to nie w tym sens. Jedyne o co teraz walczę - aby te myśli o to co się teraz dzieje nie doprowadziły do zerwania relacji z Bogiem.
Jutro jest ten dzień, pojadę na lotnisko nie wiem czy dobrze robię... Waham się po sobotniej rozmowie, po tym czego się dowiedziałam. Co chyba w jakiś sposób zabolało.
Pomyśleć, że kiedyś walczyłam o tą relacją dobrych kilka miesięcy. I wtedy było warto. A teraz hm mam nadzieję że każda rozmowa każde spotkanie będzie przynosiło owoce. Czasu nie cofnę ale mogę pozwolić aby nie zatracić relacji z moją hm siostrą :)