Z rozmyślań w pociągu...
Brak tytułu (2009-07-30)
dodane 2009-07-30 18:44
Tak to się czasem zdarza, że na swojej życiowej drodze spotykamy nieznajomych, z którymi łączy nas tylko to samo miejsce. Pociąg... relacji Szczecin - Wrocław... Wsiadam do pociągu a mój ciężki plecak daje sygnał do mojego mózgu.... Usiądź gdziekolwiek byle by siedzieć. I jakby moje myśli stały się realne. Wchodze i w przedziale tylko jedna osoba. Kobieta hmm wiek może około 30 lat. Wchodze a ona na przywitanie mówi mi, że to przedział dla palących. Tyle czasu spędziłam w dymie tytoniowym będąc na praktykach że w sumie jest mi to obojętne czy wychodząc z pociagu będe smierdzieć papierosami czy też nie. Jakoś rozmowa zaczyna sie rozwijać. Zaczynamy od osób chorych psychicznie... jej wzrok nagle ucieka po chwili dowiaduje się, że jej mama choruje od kilkunastu lat. Ma nawracające się urojenia, że ktoś jej coś ukradł. Posądza o to swoją córkę i ojca. W głosie słuchać smutak ale nagle padają zdania " jak wracałam ze szkoły zawsze miałam ciepły obiad, mama o mnie dbała, mimo choroby chciała dla mnie jak najlepiej. rozpoczełam edukację w zawodówce a tak sie teraz potoczyło, że skonczyłam studia prawnicze i jade właśnie podpisać umowę" Mimo trudnego dzieciństwa od tej pani bije ciepło. Miło sie rozmawia, opowiada o swoim kochającym mężu i o dziecku, któremu poświęcają wspólnie z mężem swój wolny czas. Bardzo fajne doświadczenie po cięzkich kilku dniach wyjętych z życiorysu.
Boże stawiaj na mej drodze ludzi, w których będę widziała Twoje oblicze... nie ukrywaj swej twarzy przede mną